Podczas, gdy pływałam widziałam z wody całą tą sytuację, która działa się na brzegu, więc kiedy basior powoli zbliżał się w moim kierunku podpłynęłam do niego. Ale tak na marginesie to śmiesznie poruszał się w wodzie.
- Coś się stało, bo wyglądałeś jak byś przestraszył się wody.
- No bo tak właśnie jest, ale może dalej gadajmy na brzegu. - powiedział, a ja przytaknęłam skinieniem głowy i powoli popłynęliśmy w tym kierunku. Gdy wyszliśmy z wody basior ciężko oddychał.
- Czy wszystko w porządku? - zapytam z lekkimi obawami bo wyglądało to dosyć poważnie.
- Tak, w porządku. Mam czasami takie problemy z oddychaniem, lecz zaraz to mi przejdzie. A wracając co do wody to mój strach związany jest z moją przeszłością...
Asaki?
Tablica Ogłoszeń
* WITAJ W WATASZY SAMOTNEGO WILKA!!!
**Nasze wilki:
*Wadery -- 12
*Basiory -- 9
*Razem Mamy 21 Członków Watahy
**Nowe informacje :
* Nowość i zmiana w regulaminie (proszę sprawdzić)
*Aktualizacja bloga
*Mikołaj za niedługo :)
*Zakładamy anonimowego facebok'a
*Zapraszam do gry z nami
** Kontakt z nami:
wataha.samotnego.wilka@wp.pl
gibikot9@gmail.com
**Nasze wilki:
*Wadery -- 12
*Basiory -- 9
*Razem Mamy 21 Członków Watahy
**Nowe informacje :
* Nowość i zmiana w regulaminie (proszę sprawdzić)
*Aktualizacja bloga
*Mikołaj za niedługo :)
*Zakładamy anonimowego facebok'a
*Zapraszam do gry z nami
** Kontakt z nami:
wataha.samotnego.wilka@wp.pl
gibikot9@gmail.com
wtorek, 2 sierpnia 2016
Od Seven'a do Ananke
Japie**ole. Jak ja z nią wytrzymam na morderczej pustyni...? Przecież tam idzie się około trzech godzin, do tego jeszcze szukanie tych cholernych lwów. Przecież ta cała Ananke będzie chciała mnie zabić na każdym kroku... ale ja się nie dam. Oj nie. Przecież jestem Seven! Chce się bawić ze mną? To się pobawimy. Ej, ale gdzie ona idzie...?! Musi ściągnąć z mojego pyska ten kaganiec! Jak zaraz tu nie wróci to użyje siły... o! Chyba mnie usłyszała. Ale co ona ma na szyi? No nie. Będę musiał wytrzymać z córką szatana... ale może to nie prawda? Na szczęście zdjęła ten kaganiec.
- Wredna żmija... - prychnąłem cicho gdy odchodziła.
- Co ty powiedziałeś? - warknęła.
- A co głucha jesteś? - zapytałem z jawną ironią. Gdy zaczęła do mnie podchodzić, przywołałem Te, który ją na chwile ogłuszył, a ja wróciłem do swojej jaskini. Podszedłem do strumienia i obmyłem zaschniętą krew. Zapłaci mi za to. Postanowiłem, że już wyrusze pod jej jaskinie. Po drodze wstąpiłem do Talii zapytać, gdzie Ananke mieszka. Punktualnie stawiłem się na miejsce. Musiałem zaczekać około dwudziestu minut, aż szanowna pani się zjawi.
- Gdzie ty byłaś?!- wycedziłem.
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła - odwarknęła
- O! Czyli jestem bliżej do zapoznania się z twoim ojczulkiem?!- zapytałem sarkastycznie.
< An...?>
- Wredna żmija... - prychnąłem cicho gdy odchodziła.
- Co ty powiedziałeś? - warknęła.
- A co głucha jesteś? - zapytałem z jawną ironią. Gdy zaczęła do mnie podchodzić, przywołałem Te, który ją na chwile ogłuszył, a ja wróciłem do swojej jaskini. Podszedłem do strumienia i obmyłem zaschniętą krew. Zapłaci mi za to. Postanowiłem, że już wyrusze pod jej jaskinie. Po drodze wstąpiłem do Talii zapytać, gdzie Ananke mieszka. Punktualnie stawiłem się na miejsce. Musiałem zaczekać około dwudziestu minut, aż szanowna pani się zjawi.
- Gdzie ty byłaś?!- wycedziłem.
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła - odwarknęła
- O! Czyli jestem bliżej do zapoznania się z twoim ojczulkiem?!- zapytałem sarkastycznie.
< An...?>
Od Ananke do Saven'a
Spojrzałam na krew spływającą po mnie. Dobrze, że była czarna, dzięki temu nie była tak bardzo widoczna.
- Z chęciom przyjmiemy tą misje. - odpowiedziałam, a moje oczy lekko poczerwieniały kiedy spojrzałam na rozwścieczonego basiora.
- Jakie my.. - warknął. Zanim coś więcej powiedział na jego pysku pojawił się kaganiec z czarnej mazi, której nie dało się zniszczyć.
- Sieć cicho i nie wtrącaj się jak dorośli rozmawiają. - powiedziałam z cichym prychnięciem. - Co to za misja? - spytałam Alfe z udawanym miłym głosem. Chciałam jak najszybciej się umyć, ale musiałam wysłuchać o co chodzi.
- Na pustyni zamieszkało małe stado lwów. Chciała bym abyście sprawdzili czy nie są niebezpieczni i się czegoś o nich dowiedzieli. - powiedziała.
- Jasne. jeśli pozwolisz ja już pójdę. - powiedziałam podchodząc do basiora. - wyruszamy za 2 godziny, bądź tak dobry i się nie spóźnij. - powiedziałam. Po chwili słychać było kroki na posadce.
- Jak Panienka wygląda. Nie przystoi tak Panience. - usłyszałam krok mojego służącego.
- Nic mi nie jest. - powiedziałam odwracając się w stronę demona..
- Panienka wybaczy, że przerywam, ale zapomniała wisiorka, a nie przystoi chodzić bez niego. - powiedział zakładając mi go na szyje.
- Dziękuje ci. Rzeczywiście o nim zapomniałam. - powiedziałam odwracając się jeszcze raz w stronę basiora aby ściągnąć mu kaganiec.
< Sev, i co ty na to?>
- Z chęciom przyjmiemy tą misje. - odpowiedziałam, a moje oczy lekko poczerwieniały kiedy spojrzałam na rozwścieczonego basiora.
- Jakie my.. - warknął. Zanim coś więcej powiedział na jego pysku pojawił się kaganiec z czarnej mazi, której nie dało się zniszczyć.
- Sieć cicho i nie wtrącaj się jak dorośli rozmawiają. - powiedziałam z cichym prychnięciem. - Co to za misja? - spytałam Alfe z udawanym miłym głosem. Chciałam jak najszybciej się umyć, ale musiałam wysłuchać o co chodzi.
- Na pustyni zamieszkało małe stado lwów. Chciała bym abyście sprawdzili czy nie są niebezpieczni i się czegoś o nich dowiedzieli. - powiedziała.
- Jasne. jeśli pozwolisz ja już pójdę. - powiedziałam podchodząc do basiora. - wyruszamy za 2 godziny, bądź tak dobry i się nie spóźnij. - powiedziałam. Po chwili słychać było kroki na posadce.
- Jak Panienka wygląda. Nie przystoi tak Panience. - usłyszałam krok mojego służącego.
- Nic mi nie jest. - powiedziałam odwracając się w stronę demona..
- Panienka wybaczy, że przerywam, ale zapomniała wisiorka, a nie przystoi chodzić bez niego. - powiedział zakładając mi go na szyje.
- Dziękuje ci. Rzeczywiście o nim zapomniałam. - powiedziałam odwracając się jeszcze raz w stronę basiora aby ściągnąć mu kaganiec.
< Sev, i co ty na to?>
Od Seven'a do Anake
Doszła do mnie wiadomość, że Alfa chce ze mną rozmawiać. Prawdopodobnie chodziło o sprawy "zawodowe". Podniosłem się z wygodnego legowiska i rozprostowałem moje kości.
- Dlaczego do cholery, budzą mnie o takiej porze... - mamrotałem do siebie - Czy ta sprawa jest aż tak niecierpiąca zwłoki... - westchnąłem głośno, po czym ruszyłem w strone wyjścia z mojej jaskini. Gdy tylko wyszedłem, do moich uszu dopłynął "słodki" śpiew ptaszków i "cudowny" szum strumyka. Na dodatek słońce oślepiło mnie, tego dnia świeciło niemiłosiernie jasno. Wspaniale! Prychnąłem po czym wolnym krokiem udałem się do jaskini alfy. Po drodze natknąłem się na kilka wilków, na kilka wpadłem, ale nie zrobiło to na mnie jakiejś wielkiej różnicy. Szedłem dalej. Wydawało mi się, że ta wędrówka trwała wieki. Pogrążony w swoich myślach, bez żadnego oporu wszedłem do jaskini Talii. Omiotłem wzrokiem krótko jej mieszkanie po czym usiadłem przed nią.
- Chciałaś się ze mną widzieć, prawda? - spytałem bez emocji
- Owszem, chodzi o to, że razem z nową przywódczynią zwiadowców... - popatrzyłem na nią pytająco, a gdy chciała dokończyć przerwałem jej
- Jaką, do cholery ciężkiej, nową przywódczynią?! Jakaś głupia wadera ma mną władać? - prychnąłem - Chyba śnisz. - Talia popatrzyła na mnie karcącym wzrokiem, a ja wbiłem w nią lodowe spojrzenie. Przez chwilę mierzyliśmy się wzrokiem. W końcu talia westchnęła i dodała:
- Nie przerywaj mi... - nie dokończyła, bo kolejny damski głos przerwał jej wypowiedź. Odwróciłem się w stronę dźwięku.
- I nie nazywaj mnie głupią - warknęła czarna wadera, wchodząc do jaskini.
- Bo co mi zrobisz? Zagryziesz? - zaśmiałem się ironicznie - I że to ona ma być tą moją nową "szefową" - zwróciłem się do alfy z kpiącym uśmieszkiem.
Nagle... jak ona ma w ogóle na imię?! Rzuciła się na mnie z pazurami i zaczęła mnie gryźć. Nie pozostawałem dłużny i również zacząłem ją gryźć i oddawać ciosy. Nie liczyło się to, że ona była waderą. Z takim samym zacięciem walczyliśmy. Talia próbowała nas rozdzielić ale jej się to nie udawało. Byliśmy cali we krwi. Nagle padł cios. Cios pazurów w oko. Syknąłem z bólu, ale nie dałem za wygraną, przygryzłem z całej siły jej ucho i oboje upadliśmy na kamienną posadzkę. Wadera przycisnęła moją głowę do kamienia, miała siłę, nie zaprzeczam
- Odszczekaj to - wycedziła przez zęby
- Nigdy. I żadna głupia wadera nie będzie mną dyrygować.- warknąłem, a ona przycisnęła mocniej. Mierzyliśmy się morderczymi spotkaniami. Nagle z pojedynku na wzrok wyrwał nas spokojny głos Talii
- Co to miało być? Jak wy się zachowujecie? Gorzej niż szczeniaki. Ale nie po to was tu wezwałam. - popatrzyłem na nią pytająco i uśmiechnąłem się szelmowsko. Z miejsca podrapanego przez waderę sączyła się czerwona ciecz.
- Mów, nie mam całego dnia na ploteczki - warknąłem.
- Chciałabym - zaczęła niepewnie alfa - abyście wyruszyli razem, we dwoje, na misje. - popatrzyła na mnie, a później na waderę. - Ananke...? - zwróciła się do wadery.
(Ananke, moja szatanico ;3 co odpowiesz?)
- Dlaczego do cholery, budzą mnie o takiej porze... - mamrotałem do siebie - Czy ta sprawa jest aż tak niecierpiąca zwłoki... - westchnąłem głośno, po czym ruszyłem w strone wyjścia z mojej jaskini. Gdy tylko wyszedłem, do moich uszu dopłynął "słodki" śpiew ptaszków i "cudowny" szum strumyka. Na dodatek słońce oślepiło mnie, tego dnia świeciło niemiłosiernie jasno. Wspaniale! Prychnąłem po czym wolnym krokiem udałem się do jaskini alfy. Po drodze natknąłem się na kilka wilków, na kilka wpadłem, ale nie zrobiło to na mnie jakiejś wielkiej różnicy. Szedłem dalej. Wydawało mi się, że ta wędrówka trwała wieki. Pogrążony w swoich myślach, bez żadnego oporu wszedłem do jaskini Talii. Omiotłem wzrokiem krótko jej mieszkanie po czym usiadłem przed nią.
- Chciałaś się ze mną widzieć, prawda? - spytałem bez emocji
- Owszem, chodzi o to, że razem z nową przywódczynią zwiadowców... - popatrzyłem na nią pytająco, a gdy chciała dokończyć przerwałem jej
- Jaką, do cholery ciężkiej, nową przywódczynią?! Jakaś głupia wadera ma mną władać? - prychnąłem - Chyba śnisz. - Talia popatrzyła na mnie karcącym wzrokiem, a ja wbiłem w nią lodowe spojrzenie. Przez chwilę mierzyliśmy się wzrokiem. W końcu talia westchnęła i dodała:
- Nie przerywaj mi... - nie dokończyła, bo kolejny damski głos przerwał jej wypowiedź. Odwróciłem się w stronę dźwięku.
- I nie nazywaj mnie głupią - warknęła czarna wadera, wchodząc do jaskini.
- Bo co mi zrobisz? Zagryziesz? - zaśmiałem się ironicznie - I że to ona ma być tą moją nową "szefową" - zwróciłem się do alfy z kpiącym uśmieszkiem.
Nagle... jak ona ma w ogóle na imię?! Rzuciła się na mnie z pazurami i zaczęła mnie gryźć. Nie pozostawałem dłużny i również zacząłem ją gryźć i oddawać ciosy. Nie liczyło się to, że ona była waderą. Z takim samym zacięciem walczyliśmy. Talia próbowała nas rozdzielić ale jej się to nie udawało. Byliśmy cali we krwi. Nagle padł cios. Cios pazurów w oko. Syknąłem z bólu, ale nie dałem za wygraną, przygryzłem z całej siły jej ucho i oboje upadliśmy na kamienną posadzkę. Wadera przycisnęła moją głowę do kamienia, miała siłę, nie zaprzeczam
- Odszczekaj to - wycedziła przez zęby
- Nigdy. I żadna głupia wadera nie będzie mną dyrygować.- warknąłem, a ona przycisnęła mocniej. Mierzyliśmy się morderczymi spotkaniami. Nagle z pojedynku na wzrok wyrwał nas spokojny głos Talii
- Co to miało być? Jak wy się zachowujecie? Gorzej niż szczeniaki. Ale nie po to was tu wezwałam. - popatrzyłem na nią pytająco i uśmiechnąłem się szelmowsko. Z miejsca podrapanego przez waderę sączyła się czerwona ciecz.
- Mów, nie mam całego dnia na ploteczki - warknąłem.
- Chciałabym - zaczęła niepewnie alfa - abyście wyruszyli razem, we dwoje, na misje. - popatrzyła na mnie, a później na waderę. - Ananke...? - zwróciła się do wadery.
(Ananke, moja szatanico ;3 co odpowiesz?)
poniedziałek, 1 sierpnia 2016
Nowy członek watahy!!!!!
Imię----Ananke
Pseudonim----An lub Shi (jap. Śmierć), niektórzy wołają Djablica, zaś ona karze mówić do siebie Księżno.
Wiek----Przestała liczyć przy 100 latach, ale jak na diabła to bardzo mało.
Płeć----Wadera
niedziela, 31 lipca 2016
Nowy członek watahy!!!!!!
Imię----Seven
Pseudonim----Sev, ale tylko dla znajomych
Wiek----21 lat
Płeć----Basior
Od Asaki 'ego Ebaonm' a do Lucy
Ruszyliśmy przed siebie wolnym krokiem, a wadera opowiadała mi o watasze i jej terenach. Bardzo przyjemnie mi się jej słuchało. Po jakimś czasie dodarliśmy na małą leśną polankę z jeziorkiem.
- Koniec terenów, może popływamy? - spytała biegnąc w stronę wody. Kiwnąłem pyskiem na zgodę idąc za nią. Kiedy jednak woda chlusnęła mi w twarz odskoczyłem z lekkim strachem. Przed oczami staną mi obraz próbującego mnie utopić Iso.
- Wybacz ja zostanę tutaj. - powiedziałem stojąc w wodzie sięgającej mi jedynie do połowy łap. Chciałem pójść o niej, ale po prostu ogarnął mnie strach. Jeszcze nigdy mi się nie zdarzyło coś takiego. Po chwili poczułem na głowie aksamitne włosie konia.
- Przecież umiesz pływać. - prychnęła Rua - Idź tam do niej. - dodała popychając mnie swoimi rogami na głębszą wodę. Mimo strachu zacząłem przebierać łapkami.
<Lucy?>
- Koniec terenów, może popływamy? - spytała biegnąc w stronę wody. Kiwnąłem pyskiem na zgodę idąc za nią. Kiedy jednak woda chlusnęła mi w twarz odskoczyłem z lekkim strachem. Przed oczami staną mi obraz próbującego mnie utopić Iso.
- Wybacz ja zostanę tutaj. - powiedziałem stojąc w wodzie sięgającej mi jedynie do połowy łap. Chciałem pójść o niej, ale po prostu ogarnął mnie strach. Jeszcze nigdy mi się nie zdarzyło coś takiego. Po chwili poczułem na głowie aksamitne włosie konia.
- Przecież umiesz pływać. - prychnęła Rua - Idź tam do niej. - dodała popychając mnie swoimi rogami na głębszą wodę. Mimo strachu zacząłem przebierać łapkami.
<Lucy?>
Od Lucy do Tali
- Jak to, ''Co teraz''? Teraz idziemy przed siebie, w głąb pustyni. - powiedziałam pewnym siebie głosem.
- Okeej, ale jak się zgubimy, albo coś innego to będzie twoja wina. - odpowiedziała.
- No dobrze i nie marudź już.
Zaczęłyśmy coraz bardziej zanurzać się w głąb pustyni, a temperatura w pewnym momencie bardzo gwałtownie wzrosła. Po chwili las, z którego przyszłyśmy zniknął nam z pola widzenia.
Przed nami przebiegła jaszczurka, która żyje tylko na pustyni i właśnie wtedy pomyślałam czy aby na pewno się tu nie zgubimy. Zaczęłam rozglądać się dookoła, ale widziałam tylko i wyłącznie, wydmy i piasek. Talia popatrzyła się na mnie z lekkim strachem na twarzy.
- Nic się nie bój, zaraz znajdziemy stąd jakieś wyjście. - powiedziałam, ale nie byłam co do tego przekonana. I nagle zobaczyłam przelatującego nad nami smoka, zaczęłyśmy krzyczeć żeby przyleciał do nas. Na szczęście usłyszał nas i po chwili wylądował na gorącym piasku.
Talia?
- Okeej, ale jak się zgubimy, albo coś innego to będzie twoja wina. - odpowiedziała.
- No dobrze i nie marudź już.
Zaczęłyśmy coraz bardziej zanurzać się w głąb pustyni, a temperatura w pewnym momencie bardzo gwałtownie wzrosła. Po chwili las, z którego przyszłyśmy zniknął nam z pola widzenia.
Przed nami przebiegła jaszczurka, która żyje tylko na pustyni i właśnie wtedy pomyślałam czy aby na pewno się tu nie zgubimy. Zaczęłam rozglądać się dookoła, ale widziałam tylko i wyłącznie, wydmy i piasek. Talia popatrzyła się na mnie z lekkim strachem na twarzy.
- Nic się nie bój, zaraz znajdziemy stąd jakieś wyjście. - powiedziałam, ale nie byłam co do tego przekonana. I nagle zobaczyłam przelatującego nad nami smoka, zaczęłyśmy krzyczeć żeby przyleciał do nas. Na szczęście usłyszał nas i po chwili wylądował na gorącym piasku.
Talia?
Od Faereb'a
Szedłem z zamkniętymi oczami, nucąc jakąś tylko mi znaną melodie. Ta ciągła wędrówka mnie męczy... Dlaczego nie mogę znaleźć jakiejś watahy, która by mnie przyjęła...? Usiadłem na brzegu ogromnego, lazurowego jeziora. Widok był wprost oszałamiający! Ptaki śpiewają, wietrzyk tworzy melodie wraz z akompaniamentem lekkich fal na wodzie. Ach! Mógłbym leżeć tutaj całą wieczność! Wsłuchałem się w szum liści i zamknąłem oczy. Słońce delikatnie padało na mnie poprzez dziury spowodowane brakiem liści w niektórych miejscach korony drzew. Już prawie zasypiałem, kiedy nagle usłyszałem trzaski łamanych gałęzi. Instynktownie podniosłem się, zrobiłem mine w stylu " Jeśli chcesz żyć, nie podchodź!" i ruszyłem w stronę z której wydobył się dźwięk. Stanąłem jak wryty, gdy ujrzałem pewną wilczyce, która przy okazji była całkiem całkiem, zaklinowaną między korzeniami. Podszedłem do niej i z szelmowskim uśmiechem zapytałem:
- Co taka piękna pani robi sama w takim mrocznym, ponurym, strasznym miejscu? - zdziwienie miała wymalowane na pyszczku, a pod wpływem jej badawczego spojrzenia dodałem - No nie patrz tak na mnie tymi pięknymi oczkami, bo się zarumienię. - podałem jej łapę, czekając na jej reakcje.
《Jakaś wadera?》
- Co taka piękna pani robi sama w takim mrocznym, ponurym, strasznym miejscu? - zdziwienie miała wymalowane na pyszczku, a pod wpływem jej badawczego spojrzenia dodałem - No nie patrz tak na mnie tymi pięknymi oczkami, bo się zarumienię. - podałem jej łapę, czekając na jej reakcje.
《Jakaś wadera?》
piątek, 29 lipca 2016
Uwaga! Uwaga!
Mamy nową stronkę! Co trzeba zrobić by się na nią dostać? Wystarczy na emailu napisać do nas wiadomość o znaczeniu ,,Zaczynamy,, bez tekstu w środku i poczekać aż odpiszemy. Nie zadawać pytań! Po skończeniu otrzymujecie link! Zapraszam wyłącznie wilki!
Zaczynajmy!!!
Po skończeniu i otrzymaniu linku wilk dostaje 10 łapek oraz nowego przyjaciela!
Zaczynajmy!!!
Po skończeniu i otrzymaniu linku wilk dostaje 10 łapek oraz nowego przyjaciela!
Adoptujesz mnie?
Właściciele Hioshi i Shani zrezygnowali! Wilki są teraz możliwe do adoptowania. Więcej w zakładce. Właściciele wiedzą o tym iż ich wilki zostały dodane do adopcji!
Niech im los sprzyja.
Niech im los sprzyja.
Od Shadow
Wyruszyłam na polowanie przywołując Midning.
-Jest gdzieś jedzenie? Wyczuwasz coś?
-Nie, ale czuje nie znany nam zapach...
-Co!? Wezmą mi moją zdobycz!
-Ale Shadow! - Nie słuchałam jej bo już biegłam wywalczyć moje jedzenie.
Rzuciłam się wściekle do przodu by ochronić posiłek...
Nie zauważyłam że podłoże jest bardzo śliskie i nie dałam rady wyhamować więc wpadłam na czarno-fioletową waderę.
-To moja zwierzyna - warknęłam wściekle, wilczyca tylko na mnie spojrzała i chyba wyczuła moją chęć przeniesienia się do Duat.
-Zostań.
-Jest gdzieś jedzenie? Wyczuwasz coś?
-Nie, ale czuje nie znany nam zapach...
-Co!? Wezmą mi moją zdobycz!
-Ale Shadow! - Nie słuchałam jej bo już biegłam wywalczyć moje jedzenie.
Rzuciłam się wściekle do przodu by ochronić posiłek...
Nie zauważyłam że podłoże jest bardzo śliskie i nie dałam rady wyhamować więc wpadłam na czarno-fioletową waderę.
-To moja zwierzyna - warknęłam wściekle, wilczyca tylko na mnie spojrzała i chyba wyczuła moją chęć przeniesienia się do Duat.
-Zostań.
czwartek, 28 lipca 2016
Subskrybuj:
Posty (Atom)