Spojrzałam na krew spływającą po mnie. Dobrze, że była czarna, dzięki temu nie była tak bardzo widoczna.
- Z chęciom przyjmiemy tą misje. - odpowiedziałam, a moje oczy lekko poczerwieniały kiedy spojrzałam na rozwścieczonego basiora.
- Jakie my.. - warknął. Zanim coś więcej powiedział na jego pysku pojawił się kaganiec z czarnej mazi, której nie dało się zniszczyć.
- Sieć cicho i nie wtrącaj się jak dorośli rozmawiają. - powiedziałam z cichym prychnięciem. - Co to za misja? - spytałam Alfe z udawanym miłym głosem. Chciałam jak najszybciej się umyć, ale musiałam wysłuchać o co chodzi.
- Na pustyni zamieszkało małe stado lwów. Chciała bym abyście sprawdzili czy nie są niebezpieczni i się czegoś o nich dowiedzieli. - powiedziała.
- Jasne. jeśli pozwolisz ja już pójdę. - powiedziałam podchodząc do basiora. - wyruszamy za 2 godziny, bądź tak dobry i się nie spóźnij. - powiedziałam. Po chwili słychać było kroki na posadce.
- Jak Panienka wygląda. Nie przystoi tak Panience. - usłyszałam krok mojego służącego.
- Nic mi nie jest. - powiedziałam odwracając się w stronę demona..
- Panienka wybaczy, że przerywam, ale zapomniała wisiorka, a nie przystoi chodzić bez niego. - powiedział zakładając mi go na szyje.
- Dziękuje ci. Rzeczywiście o nim zapomniałam. - powiedziałam odwracając się jeszcze raz w stronę basiora aby ściągnąć mu kaganiec.
< Sev, i co ty na to?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz