- Wątpię aby chciał się spotykać z kimś takim jak ty. - mruknęłam. - Przychodzi tylko jak umrze ktoś ważny. - dodałam. Po chwili z jaskini wyszedł Caulis patrząc groźnie na basiora.
- Wyrażaj się z godnością. - zasyczał na niego groźnie otwierając paszcze, w której widniał fioletowy język węża. Basior tylko prychnął na te słowa. Caulis już chciał się na niego rzucić.
- Nie marnuj czasu na takiego żałosnego wypierdka jak Sev. - powiedziałam do niego. Po minie basiora widziałam, że nie podoba mu się, że skracam jego imię. Podskoczyłam lekko z radości idąc przed siebie. Dawno już obczaiłam wszystkie tereny więc dobrze wiedziałam gdzie jest pustynia. Spojrzałam za siebie, jednak Seven dalej siedział.
- Ale Sevciu my już na misje wyruszamy. - powiedziałam specjalnie zalotnym tonem co sprawiało mi radość. Ciekawiło mnie jak basior zareaguje.
< Sav, sama pisze beznadziejnie>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz