Przyjęłam jego pomoc, gdyż sama nie dała bym sobie rady. Stałam przed nim jak wryta. Moje ciało odmawia posłuszeństwa i nawet futro nie chciało zmienić koloru na srebny. Słucham dwuch rzeczy serca i instynktu. Tyn razem obie te rzeczy mówiły mi że moge mu zaufać po raz pierwszy spotykam taką osobę. Byłam oszołomiona.
-Nazywam sie Feareb. -powiedział a jego głos odbijał sie echem w moim ciele. Stałam rozmyślając. Musiało to wyglądać komicznie. Zazwyczaj jestem pewna siebie ale tym razem nie wyglądało na to. -A ty...
-Przepraszam, na imie mi Talia alfa watahy samotnego wilka. -Z trudem zmusiłam sie by to powiedzieć wpatrywałam sie w niego stojąc i ledwo oddychając jeszcze pomyśli iż jestemy chora psychicznie ale to jak sie przy nim czułam tak bezpiecznie. Tak czułam sie tylko z dwoma osobami w moim życiu, a teraz w sumie z jedną. Kiedyś z Mastelem, a teraz z Zakiem ale zanim tak sie poczułam minęło trochę czasu. -Zdałeś wcześniej pytanie. Właśnie patrolowałam teren.- moja pewność siebie i przemądrzałość sie rozpłynęły. Muszę się otrząsnąć. Talia obudź się!
-Lubisz pływać -zapytał seksownym głosem.
-Tak -nie skłamałam
-A po pływamy razem .
-E no chyba tak. -jednak nie byłam pewna swojego czynu. Ale on nie czekał po prostu wskoczył na łeb do wody i po kilku sekundach wypłynął na powieszchnie. -Na co czekasz?! Wskakuj!
-A żebyś wiedział. -wrociłam do siebie. I wskoczyłam za nim do wody.
-Mów mi Fab Dobra? -spytał jak sie wynurzyłam
-Jasne Fab-powiedziałam, a następnie skoczyłam na niego
Feareb?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz