Tablica Ogłoszeń

* WITAJ W WATASZY SAMOTNEGO WILKA!!!
**Nasze wilki:
*Wadery -- 12
*Basiory -- 9
*Razem Mamy 21 Członków Watahy
**Nowe informacje :
* Nowość i zmiana w regulaminie (proszę sprawdzić)
*Aktualizacja bloga
*Mikołaj za niedługo :)
*Zakładamy anonimowego facebok'a
*Zapraszam do gry z nami
** Kontakt z nami:
wataha.samotnego.wilka@wp.pl
gibikot9@gmail.com




piątek, 1 lipca 2016

Od Excalibura

Ukryłem się w krzakach i cierpliwie czekałem aż od stata odłączy się młody jeleń, połowe dnia poświęciłem na tropienie tej zwierzyny i nie zamierzam teraz odpuścić. Ale jak na moje nieszczęście samiec dołączył do pasących się łań, mògłbym go zaatakować ale obiawiałem się że wystraszone samice mogą zostawić lub zgubić swoje maleństwa. Owszem jestem drapieżnikiem i żywię się mięsem, ale mam też swoje zasady nidy nie poluję na zwierzęta ciężarne lub z młodymi. Jeleń odwròcił się zadkiem do stada i ruszył w moim kierunku, nadstawiłem uszy i napiąłem mięśnie, nie mogę zmarnować takiej okazji. W jednej chwili zwierz zatrzymał się, obwąchał teren, obròcił się i popędził w drugą stronę.
- Na światłość! Czyżby mnie skubany wyczuł? - Warknąłem do siebie i pobiegłem za jeleniem. Nie wiem jak on to zrobił, ale się doigra zwierz, zapowiada się ciekawe polowanie. Biegłem ile sił w łapach, ale dzielący nas dystans wcale się nie zmniejszał wręcz przeciwnie, zwiększał się.
~ No dalej, czyżby tylko na tyle mnie stać? - Ponagliłem się w myślach i zmusiłem się do jeszcze szybszego biegu, hah... Nigdy nie byłem szybki, chociaż bardzo się starałem, jestem niesamowicie silny ale moje mięśnie nie nadają się do takich szybkości. Czasem chciałbym się pozbyć swojego umięśnienia i być smukły i szybki... Dość tych bzdur! Jestem rycerzem a nie zwiadowcą! Mam być silny i wytrwały a nie szybki i kruchy!
- Haha, jam jest cny Excalibur i nie pozwolę by jakiś jelonek mi uciekł. - Warknąłem a na moim pysku pojawił się uśmiech pełny determinacji. Zamknąłem oczy ( tak wiem bieganie z zamkniętymi oczami to zły pomysł, ale musiałem to zrobić ) i skupiłem się na poszukiwaniu duszy zmarłego wilka. Po chwili znalazłem jedną idealną, należała do łowcy zwanego Xerxes, przywołałem go. Otworzylem oczy a  obok mnie zmaterializował się jasno błękitny duch.
- Witaj zmarły wojowniku... - Urwałem bo uderzyłem głową w drzewo. Impent z jakim wpadłem na biedną roślinę spowodowal że pękła niczym sucha gałązka.
- Nooo... To żeś się popisał chłopie. Haha.. - Zaśmiał się Xerxes. Powoli wstałem a w głowie kręciło mi się tak że ledwo stałem na łapach.
- Zawrzyj gębe... - Sapnąłem i potrząsnąłem łbem. - Wezwałem cię byś mnie słuchał... A teraz Łowco Xerxes'ie udowodnij mi żeś godzien jesteś swego miana i dorwij tamtego jelenia.
Błękitny duch dumnie się wyprostował, pokiwał głową i pomknął w głąb puszczy.
- Niech to otchłań... Gdzie ja jestem? - Mruknąłem i obejrzałem się dookoła, wszystko spowijała gęsta mleczna młga zaś drzewa, ktòre mogłem ujrzeć były hebanowe*(czarne), do moich uszu dochodził też delikatny szum wody. Obròciłem łeb w lewo i zderzyłem się nosem z wielkim czarnym pytonem, ktòry zwiasał z gałęzi. Natychmiastowo po moim ciele rozlała się fala bòlu tak mocnego że nie mogłem ustać na łapach i runąłem na ziemie.
- No, no a ktòż to odwiedził nasssssssssz lasssss.... - Zasyczał wąż i spełzł z drzewa. - Ssssskoro już sssssię sssspotkaliśmy to pozwolę ci ssssię przedssssstawić.
Po tych słowach bòl ustąpił, a ja zerwałem się na nogi ja oparzony, nastroszyłem sierść i obrażyłem kły. Czułem od tego paskudztwa niewyobrażalną siłe, musiałem być gotowy do ucieczki w każdej chwili. Walka z moimi mocami nie wchodziła w grę w takim miejscu, dusze żyjące tutaj są spaczone i pozbawione jakiej kolwiek nadzieji przyzwanie jednej a co gorsze zaczerpnięcie marzeń pewnie by mnie zabiło.
- Zwę się Excalibur, a ty pomocie czym jesteście odpowiadajcie w tej chwili!
- Ooo... Trafił nam ssssię rycerzyk! Haha! Jak wsssspaniale!
- Imię pomiocie! - Warknąłem i skuliłem uszy.
- Nie mam imienia, mòj ty rycerzyku. Dobrze mòwisssssz jesssstem pomiotem sssssamego pana podziemi.
Prychnąłem i powoli zacząłem się wycofywać.
- A dokąd to mòj rycerzu na białym rumaku?! - Zaśmiał się ogromny pyton i końcem ogona złapał mnie za przednią łape. - Ooo... massssz ssssilne kośśśści to wsssspaniale! Pozwolissssz że ssssspełnie twoje marzenie.
- Nie chcę nic od ciebie ty czarci synu. - Rzuciłem i splunąłem na węża.
- Ty niewdzięczniku, to nie było pytanie! - Wrzasnął pomiot i mocniej ścisnął moją łape. - Przyjmij mòj podarunek, jesssscze do nassss wròcissssz.
Po tych słowach pyton przyciągnął mnie do siebie i zatopił swoje kły w mojej szyi, zaskomlałem z bòlu i powoli osunąłem się na ziemie.
- Panie Excaliburze! - Ryknął Xerxes, ktòry wyłonił się zza drzew. Moje powieki stawały się coraz cięższe, ledwo widziałem błękitną poswiatę bijącą od niego.
- Xerxes... - Szepnąłem i powoli zamknąłem oczy, ostatnim co widziałem był duch łowcy skaczącego na bestie. Potem zamknąłem oczg i nie wiem co się działo oraz ile spałem, ocknąłem się po kilku godzinach tak sądze... Leżałem na polanie, na ktòrej pasły się łanie. Potrząsnąłem łbem i powoli wstałem, poczułem lekkie szczypanie po prawej stronie szyji, chwilę do mnie dochodziło to co się stało. Polowanie, przywołanie łowcy, zderzenie z drzewem, rozmowa z wężem, jego atak i skok Xerxesa... Właśnie Xerxes! Czysta dusza wojownika! Nie odwołałem jej! Jeśli tego nie zrobie stanie się spaczyony jak tamte dusze, powoli ruszyłem przed siebie, chciałem biec ale nie miałem na to sił. Szedłem zamyślony z łbem przy ziemi, nagle wpadłem na coś miękkiego. Podniosłem głowe i ujrzałem czarno-czerwoną wadere, te kolory.... Były takie same jak u tamtego węża. Skuliłem uszy i cofnąłem się kilka krokòw.
- Wybacz mi, nie zauważyłem cię.... - Szepnąłem.



Takira?

Od Lucy do Excalibura

Dzisiaj było gorąco, a ja akurat przechodziłam niedaleko Wielkiego jeziora. Postanowiłam, że skoro już tutaj jestem to pójdę tam i napiję się wody.
A więc skierowałam się w kierunku jeziora. Nie minęło pięć minut, jak już byłam na miejscu. Powoli podeszłam do brzegu, a wtedy pod taflą wody zobaczyłam basiora. To mnie trochę rozśmieszyło. Po chwili wypłynął na powierzchnie i nie co zdziwił się na mój widok.
Miał dosyć grube futro w odcieniach brązu i bieli.
- Cześć. - powiedziałam do niego, ale po chwili nie otrzymałam żadnej odpowiedzi. - Czy to ty jesteś tym nowym wilkiem, który ostatnio doszedł do watahy?
- Tak, a co? - odpowiedział nie pewnie.
- Nie, nic. Jestem Lucy. A ty?
- Excalibur. - powiedział wychodząc na brzeg i energicznie otrzepując się z wody.


Excalibur?

Od Mastela do Lucy

- Mastel? - spytała przymrużając oczy.
- Tak? - zapytałem. - Czy coś się stało?
- Słabo mi się ro... - powiedziała mdlejąc.
- Jezu, Talia, nie mdlej, proszę. - modliłem się
Strasznie się o nią bałem. Stałem przed wejściem do jej jaskini. Cora nie poznawała mnie i chciała mnie zaatakować. Przedarłem się lecz przez nią i zaniosłem Talię do jej jaskini. Ułożyłem ją koło największego wodospadu, gdzie miała wyrobione legowisko. Poszłem po wodę do pustej butelki, która leżała obok legowiska. Nalałem wody do butelki. Przemyłem jej ranę oraz ochlapałem pysk. Otworzyła powoli oczy.
- Mastel... Ty masz... Ranę na... Czole... - wypowiedziała te słowa z trudem.
- To nic. - odrzekłem
Myślałem, że to nic niewielkiego. Podeszłem pod kałuże, spojrzałem i... zemdlałem. Cora roźcięła mi połowę czoła. Obudziłem się, nademną stała Bella, opatrując moją ranę.
- Co z Talią?! - spytałem zaniepokojony. - Muszę do niej iść!
- Spokojnie, Talia już się obudziła i z nią lepiej.

Lucy?

Nowy członek Watahy!!!!!


Imię----Moon
Pseudonim----Moonie
Wiek----3 lata
Płeć----Wadera

czwartek, 30 czerwca 2016

Nowy członek wataht!!!!!


Imię----Frosty Hunter
Pseudonim----Frosty
Wiek---6 lat
Płeć----Basior

Zaginiony wilk!!


Imię----Hioshi
Pseudonim----Hio
Wiek----2 lata
Płeć----Wadera

Zaginiony wilk!!


Imię----Shani
Pseudonim----Shella
Wiek----12 lat
Płeć----Wadera

Od tali do Mastela

-Wow.-Powiedziałam
-Co?- spytał
-Masz fajne moce.-Powiedziałam
-Dzięki-Powiedział nie pewnie
-Chodźmy dalej.-Powiedziałam patrząc na niego
-A daleko jeszcze?-Zapytał
-Nie, już bardzo blisko.-Powiedziałam i lekko przyspieszyłam tak jak on. Doszliśmy, a ja wskoczyłam do wody na ,,strzałkę''. Nie wiem co on zrobił ale gdy się wynurzyłam był obok mnie.
Pływaliśmy tak w ten i z powrotem. I w pewnym momencie coś mocno zabolało mnie w nogę. Nie byłam wstanie płynąc, zaczęłam tonąć. Na całe szczęście Mastel zobaczył to zdarzenie. i mnie wyłowił. Łapiąc oddech podpłyną ze mną do brzegu i zapytał,, Co się stało''
-Nie wiem-Od opowiedziałam-Noga mnie boli
-Wiem, widzę.-Pokazując na moją nogę była rozcięta-Musze zrobić opatrunek nie wiem z kąd ani kiedy miałam już zrobiony.
-Eeeeeeee kiedy ty to zrobiłeś?
-Wiesz, zemdlałaś. Ale tylko na chwile.
-Ojjjjjj!
-Nic się nie dzieje-Powiedzał-Dasz rade iść.
Spróbowałam wstać ale nie dałam rady. Podniósł mnie. i zaniósł mnie do mojej jaskini.
                                                   Mastel?

Od Tali do Lucy

Byłam wściekła na Lucy bo czekałam już ponad 2 godziny.
-Spóźniłaś się-Powiedziałam przez zaciśnięte zęby
-Tak przepraszam-powiedziała-Zaspałam niestety, nawet nie zjadłam śniadania
-Chcesz zapolować? Bo w sumie od tego stania tu też zgłodniałam.
-No dobra- Gdy doszłyśmy na jakąś polanę zaczęłyśmy polować. Przyczaiłyśmy się na jelenia i właśnie wyskoczyłam i jeleń uciekł! A zamiast tego wpadłam na innego wilka. Zderzyliśmy się.
To był Mastel!
-O cześć- Powiedział i wstał, otrzepał się i podał mi łapę.
-Talia! Patrz kogo spotkałam...Oooooo. Ty też. Cześć Mastel!
-Cześć!-Powiedział
-Witam panie-Powiedział wychodzący zza krzaków Excalibur.-My też polujemy.
-Nom.-Powiedziała Lucy
-Ale my już idziemy. Choć nie przeszkadzajmy Damom Mastel-Powiedział Excalibur, Mastel parzł na mnie swoim słodkim wzrokiem. I ruszyli.
Gdy się oddalili, wróciłyśmy do polowania.

                                            Lucy???

Od Mastela do Talii

- Nad rzekę kamieni. Chcesz pójść ze mną? - spytała, licząc, że się zgodzę.
- Mogę wyruszyć, lecz jeśli jesteś zdrajcą, wiedz, że Cię zabiję. - orzekłem, z pełna powagą i chyba ją przeraziłem.
- Nie ufasz mi? - spytała zakłopotana — Dlaczego?
- To jest rzecz dość przykra, nęka mnie od dzieciństwa. Gdy się urodziłem, matka mnie porzuciła. Zacząłem błąkać się po lesie i wtedy znalazłem grupkę wilków. Myślałem, że mnie przygarną, lecz się myliłem. Zagryzły mnie i zostawiły. Wtedy spotkałem 2 jelenie. Opiekowały się mną jak własnym synem. Ojciec nauczył mnie polować. Matka sprawiła, że mogę władać ziemią. 2 tygodnie temu, gdy mnie zdenerwowali... Nie chcę o tym mówić! - Krzyknąłem donośnie.
- Domyślam się. - powiedziała ze współczuciem. - Moi rodzice zostali zamordowani przez wilki.
Szliśmy dalej. Zanim doszliśmy do Rzeki Kamieni, znaleźliśmy wiele wspólnych zainteresowań. W końcu doszliśmy.
- Popatrz. - zawołała — Tam jest jakiś wilk mordujący wilczątko.
- Doigra się ten jełop! Mordować małe wilczątko! - krzyknąłem, przypominając sobie swoje dzieciństwo.
Parsknąłem i wilka złapała ziemia. Nagle się złapał a z podziemi, było słychać wycie.
- Co ty mu zrobiłeś? - zapytała, stojąc osłupiała.
- To moja moc. Mogę wciągnąć innych pod ziemię. - pochwalił się.
Pobiegliśmy do tego wilczątka, lecz leżało już martwe.
- Zakopmy je — powiedzieliśmy jednocześnie.
                                         Talia?

Nowy członek watahy!!!!!


Imię----Alqalb Al'aswad
Pseudonim----Alqa, Brzytwa
Wiek----16 lat
Płeć----Wadera

Od Nali

Nadszedł nowy dzień. Czułam że Jacob wyruszył już na ranne polowanie,
jednak ja nie miałam ochoty jeść, więc postanowiłam
obejrzeć dolinę. No i jak zwykle po paru krokach sie zgubiłam.
Brawo ja - pomyślałam. Nagle poczułam oddech na mojm futrze. To, to niedźwiedź.
-Aaaa - zaczełam krzyczeć i uciekać. Starałam się ukrywać, zmieniając wygląd, ale nic z tego. Grizlly zawsze mnie odnajdywał.
-Ał - wpadłam na drzewo i straciłam przytomność.
Gdy się obudziłam zauważyłam waderę, naszą alfę, ale byłam tak
obolała że straciłam przytomność.
CDN...

Od Tali Do Mastel

-Szłam sobie lasem spokojnie kierując się w stronę Rzeki kamieni, gdy nagle coś z mojej prawej strony zaszeleściło.
-Kto tam jest?- Zapytałam niespokojnie. Nagle zza drzew wyłonił się czarny wilk z naprawdę grubym futrem
-Nazywam się Mastel. Przepraszam że cię przestraszyłem.
-Nic się nie stało.-Powiedziałam-Chym. Skąd jesteś?
-To znaczy?-Spytał
-Z jakiej watahy pochodzisz?-Powiedziałam. Ale wyglądał trochę niepewnie.-Możesz mi zaufać
-Eeeee. Ja nie mam watahy.-I ruszył dalej dróżką, którą sam robił, a ja pobiegłam za nim
-A może chcesz dołączyć do nas?-Nie odpowiedział nawet ze mną nie rozmawiał. I wtedy już wiedziałam że nie jest łatwą osobą.- Proszę.-Dodałam a on popatrzył się na mnie z lekką wściekłością która powoli zmieniała się w spokój. Proszę, proszę, proszę-Mówiłam skacząc koło niego. I chyba zaczęłam grać mu na nerwach.
-No dobra-Powiedział- Co to za wataha?
-Nazwałam ją samotnego wilka. Ale nie dlatego, że jestem samotna, no w sumie jestem, ale nie oto mi chodzi. Kate, nasza bogini, jest sama i sprawiła że wilki należące do naszej watahy są nie śmiertelne ale to tak a propo. Za dużo gadam i w ogóle się nie przedstawiłam. Jestem Talia.
-Miło mi- Nie wydawał się znudzony moją paplaniną jak większość wilków.- A gdzie zmierzasz?
-Nad rzekę kamieni. Chcesz pójść ze mną?
                              Mastel?

Nowy członek watahy!!!!!


Imię----Mastel
Pseudonim----Mal
Wiek----4 lata
Płeć----Basior

środa, 29 czerwca 2016

Od Lucy do Tali

Dopiero teraz zobaczyłam, że Talia jest naprawdę szaloną waderą.
Przestałyśmy się bawić wtedy, kiedy zaczęło się ściemniać, więc siadłyśmy pośrodku łąki, żeby odpocząć.
- Ale ten czas szybko minął, zaraz będzie już całkiem ciemno i chyba już będę musiała wracać do domu. - powiedziała.
- Spotkamy się jeszcze jutro? - zapytałam.
- Tak, z wielką chęcią. Pokażę ci Morderczą pustynie i inne bardzo ciekawe tereny watahy.
Wstała, otrzepała się, po czym udała się w kierunku swojej jaskini. Jeszcze chwilę obserwowałam ją jak idzie przez łąkę, aż w końcu weszła pomiędzy drzewa i zniknęła.
Jeszcze chwilę siedziałam i obserwowałam zachodzące słońce, a kiedy nastał już mrok, podniosłam się i powolnym krokiem poszłam do domu.
Następnego dnia obudziłam się późno.
- O nie! Zaspałam! - wykrzyknęłam.
Szybko wstałam, umyłam się i pobiegłam do jaskini Tali. Nawet nie zdążyłam zjeść śniadania. Talia stała zniecierpliwiona przed swoją jaskinią i mnie wypatrywała. Szybko podbiegłam do niej i się z nią przywitałam...


Talia?