-Szłam sobie lasem spokojnie kierując się w stronę Rzeki kamieni, gdy nagle coś z mojej prawej strony zaszeleściło.
-Kto tam jest?- Zapytałam niespokojnie. Nagle zza drzew wyłonił się czarny wilk z naprawdę grubym futrem
-Nazywam się Mastel. Przepraszam że cię przestraszyłem.
-Nic się nie stało.-Powiedziałam-Chym. Skąd jesteś?
-To znaczy?-Spytał
-Z jakiej watahy pochodzisz?-Powiedziałam. Ale wyglądał trochę niepewnie.-Możesz mi zaufać
-Eeeee. Ja nie mam watahy.-I ruszył dalej dróżką, którą sam robił, a ja pobiegłam za nim
-A może chcesz dołączyć do nas?-Nie odpowiedział nawet ze mną nie rozmawiał. I wtedy już wiedziałam że nie jest łatwą osobą.- Proszę.-Dodałam a on popatrzył się na mnie z lekką wściekłością która powoli zmieniała się w spokój. Proszę, proszę, proszę-Mówiłam skacząc koło niego. I chyba zaczęłam grać mu na nerwach.
-No dobra-Powiedział- Co to za wataha?
-Nazwałam ją samotnego wilka. Ale nie dlatego, że jestem samotna, no w sumie jestem, ale nie oto mi chodzi. Kate, nasza bogini, jest sama i sprawiła że wilki należące do naszej watahy są nie śmiertelne ale to tak a propo. Za dużo gadam i w ogóle się nie przedstawiłam. Jestem Talia.
-Miło mi- Nie wydawał się znudzony moją paplaniną jak większość wilków.- A gdzie zmierzasz?
-Nad rzekę kamieni. Chcesz pójść ze mną?
Mastel?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz