Tablica Ogłoszeń

* WITAJ W WATASZY SAMOTNEGO WILKA!!!
**Nasze wilki:
*Wadery -- 12
*Basiory -- 9
*Razem Mamy 21 Członków Watahy
**Nowe informacje :
* Nowość i zmiana w regulaminie (proszę sprawdzić)
*Aktualizacja bloga
*Mikołaj za niedługo :)
*Zakładamy anonimowego facebok'a
*Zapraszam do gry z nami
** Kontakt z nami:
wataha.samotnego.wilka@wp.pl
gibikot9@gmail.com




środa, 20 lipca 2016

Od Zacka do Talii

To było nawet ciekawe...
- Musisz mi coś obiecać? - powiedziałem kiedy już siedzieliśmy na brzegu rzeki
- Słucham? -
- Nigdy, ale to nigdy już więcej nie pociągniesz mnie za grzywkę, ok? Obiecujesz? -
- Nie obiecuję - zaśmiała się
- To ja mam focha - powiedziałem z udawaną złością i po chwili dodałem - Idę sobie -
Podniosłem łeb do góry i zamknąłem oczy. Na ślepo wszedłem w las.
- Zack poczekaj! - słyszałem za sobą wołanie Tali
- Mam focha - powiedziałem
Tak rzeczywiście to nie wiedziałem dokąd iść. Z pomocą przyszedł mi wiatr. Pokierował mnie do mojej jaskini. Gdy wszedłem do swojej groty nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Nudziło mi się.
*15 minut później*
- Chyba mi się przysnęło - powiedziałem do siebie
Wyszedłem z jaskini. Było popołudnie.
~Przydałoby się coś zjeść~ pomyślałem i pobiegłem w głąb lasu
Na słonecznej polanie znalazłem dorodnego jelenia. Szybko go upolowałem. Swą zdobycz zaniosłem nad rzekę kamieni, gdzie go zacząłem konsumować.

Talia? 

Od Talii do Zacka

Zauważyłam Zacka akurat wtedy gdy rozmawiałam z Lucy o dzisiejszych przeżyciach.
-Poczekaj-powiedziałam do nie następnie pobiegłam do niego- Cześć
-O hej nie usłyszałem cię.-Powiedział otwierając jedno oko
-Wyspałeś się?-Zapytałam
-Tak. O której ty wstałaś?-Spytał
-Tak około 7. A ty?
-No teraz właśnie. Z kim rozmawiałaś?-Wymienialiśmy się pytaniami
-Z Lucy chodzi!-Powiedziałam ale on się nie ruszył
-Nie po co?-Widocznie mu się nie chciało
-Porozmawiasz z nami , ty lepiej opowiadasz ode mnie.- Szarpnęłam za jego grzywkę by wstał
Po krótkiej przepychance udało mi się go podnieś i zaprowadzić do niej.
-Cześć-Powiedziała Lucy
-Witaj-Odparł-I co teraz -Spytał patrząc na mnie
-No opowiedz jej
Po opowiedzeniu historii
-Faktycznie od ciebie lepiej opowiada-Przyznała Lucy a ja popatrzyłam na nią wkurzona.
-A dziękuję-Powiedział Zack
-Proszę-Odpowiedziała Lucy-Muszę już iść  do jutra
Po jej oddaleniu zapytałam Zacka czy się przebiegniemy ale jego odpowiedź była oczywista ,,Nie chce mi się''
-Ale z ciebie Leń-Powiedziałam
-No i co z tego
-To z tego że ci karze-I znów szarpnęłam tą jego grzywkę - Ty gonisz
I popędziłam przed siebie tym zrazem jednak pobiegł za mną. Był troszkę szybszy ale jak mnie wyprzedził ja również przyspieszyłam. Biegliśmy w łeb w łeb aż w pewnym momencie wpadliśmy do jakiegoś jeziora a dokładnie w turlikaliśmy się. Równocześnie wynurzyliśmy się z śmiechem.
Zack?

Od Zacka do Talii

Usłyszeliśmy kroki ludzi. Ech... Czy oni zawsze muszą mieszać się w nie swoje sprawy? Używając mocy wiatru wywiałem ich z jaskini i przeniosłem bardzo daleko.
- Teraz to już nic ci nie grozi... Blue! Idziemy! - powiedziałem
Smok wstał i podbiegł do mnie.
- Do jutra! - krzyknąłem  i wsiadłem na smoka
Po chwili byliśmy w domu. Ułożyłem się na swoim miejscu i zasnąłem.
****
Wstałem późno. Czemu się dziwić? Obudzono mnie pośrodku nocy. Wstałem o dziwo wyspany. Wyszedłem na zewnątrz. Postanowiłem pójść na główną polanę, zawsze było tam dużo osób i innych. Z daleka zauważyłem jak Talia rozmawia z jakąś waderą. Postanowiłem im nie przeszkadzać i poszedłem pod jedno z drzew. Dawało niesamowity cień. Usiadłem i zamknąłem oczy. Przeszedł przeze mnie podmuch wiatru. Wiatr zawsze mnie uspokajał i dawał siłę. Rozmarzyłem się i zacząłem słuchać wiatru, zawsze miał jakieś światowe nowinki.

Talia?

wtorek, 19 lipca 2016

Od Talii do Whhittey

-Nie w sumie -odpowiedziałam bez zaufania przed znalezieniem sie przed nią przybrała wygląd szarej wader
-Kim jesteś??  -spytała niepewnie
-Nazywam sie Talia i jestem Alfą watahy samotnego wilk,,  a ty? -odpowiedziałam pytaniem
-O kurczę przepraszam nie wiedziałam nazywam się Whhittey i jestem nowo nabytą wiedzę twoje watasz-odparła
-Tak obiło mi się o uszy , czemu nie śpisz  ?-zapytałam zmieniając kształt na czarno-fioletową wadere
-Właśnie miałam iść spać -odparła
-Chcesz się przespać u mnie w jaskini  ?-zapytałam uprzejmie
-No mogę  , a to daleko  ?
-Nie -odpowiedziałam i ruszyłyśmy w drogę .
Podczas jak tak szłyśmy zauważyłam że zaczyna zasypiać więc kazałam jej się oprzeć o mój bok by lepiej nie upadła.
Whhittey?

Od Talii do Zacka

-Zack! -zawołałam-Bardzo ci dziękuję.
-Nie ma za co to chyba należy do moich obowiązków- odparł
-Może wejdziesz na pijemy sie wody mam też kilka zajęcy.
-Nie dziękuję -odparł
-No choć proszę nie zostawiaj mnie samej najlepiej to wogóle zostań na noc bo będę się bała -powiedziałam sprytnie
-No dobrze ale na noc nie zostajemy- warknął , weszliśmy do moje jaskini i chyba go trochę oszołomiła bo zrobił dziwną minę, jego smok położył sie koło mojego ,a Bella , ktora właśnie opiekowała sie Corą popatrzyła się  na mnie jakby nie wiedziała co robić  . Pokiwałam jej łbem żeby sie nie martwiła i wróciłam do Zacka  . Zaprowadziłam go do jednego z moich wodospadów by podać mu wodę i zająca . Miałam zrobioną specjalną klatkę z trawa gdzie kicały sobie dzieki czemu byly cały czas świeże  . Chyba był troche pod wrażeniem tego pomysłu. Rozmawialiśmy dość długo gdy nagle za jaskini usłyszeliśmy czyjeś kroki. To byli ludzie!!!!
Zack ??

Od Whhittey do Talii

Była noc. Pomimo lekkiego wiatru dosyć ciepła noc... Usiadłam na trawie i spojrzałam w niebo przypominając sobie dawne czasy, kiedy to jeszcze siedziałam nocą z Raverem i marudziłam mu, że to jeszcze nie pora na spanie. Teraz wiem, jakim byłam uciążliwym szczeniakiem, hehe ... Śpiąca zebrałam się z trawy, i ruszyłam pod jedno z drzew. Byłam nieźle wykończona dzisiejszym spotkaniem... Szczerze wolałabym już nigdy nie spotkać mojej bratowej, ot to ,,najlepsza osoba" jaką mogłam poznać... Już miałam zamykać oczy i powoli zasnąć, kiedy poczułam zapach innego wilka niedaleko. Powoli wstałam i szybko doszłam do normalnego stanu... Nastawiłam się cicho na atak, chociaż byłam już mocno zmęczona walką... Wilczyca zbliżyła się do mnie, a ja podeszłam bliżej.
-Mogę w czymś pomóc ? -zmierzyłam ją przyjaznym spojrzeniem, ale cały czas nieufnym.
Talia ?

Od Asaki 'ego Ebaonm' a do Lucy

Spojrzałem na jednorożca, który spał obok mnie.
- Idziemy dalej. - powiedziałem z lekkim uśmiechem. Ta tylko prychnęła wesoło potrząsając pyskiem. Wybiegliśmy z jaskini szukając nowego domu. 
- Czujesz to? - spytała klacz strzygąc uszami.
- Tak. inne wilki. - odpowiedziałem patrząc w stronę zapachu. Po chwili tam ruszyłem. Napotkałem jakąś waderę. Była ona biało-fioletowa, a co najważniejsze wyglądała jak jakaś boginia.
- Witam serdecznie. Nazywam się Asaki Ebaonm i szukam nowego domu. - powiedziałem z lekkim skłónem oddając jej szacunek. Jej zapach świadczył, że jest kimś ważnym. Spojrzałem na białą klacz, która powoli podeszła do nas mierząc waderę wzrokiem.

 Lucy?

Od Zack'a

Początek istnienia
(to opowiadanie opisze przeszłość Zack'a)

Był wieczór kiedy przyszedłem na świat. Matka była bardzo szczęśliwa, że będzie miała też syna. Było nas czworo - ja i moje trzy siostry. Bardzo je kochałem, chociaż dokuczały mi i wywyższały się, ponieważ byłem najmniejszy z miotu. Gdy już razem z siostrami ukończyliśmy rok, mama postanowiła, który z żywiołów na nas przypadł. 1 siostra - Laura otrzymała ziemię, można było się tego spodziewać, najbardziej przypominała ojca i z wyglądu i z charakteru. 2 siostra - Maja też otrzymała ziemię. Tak jak Laura byłą jak ojciec. 3. siostra - Mia otrzymała naturę, po matce. A ja otrzymałem wiatr po dziadku ze strony mamy. Z całej naszej wilczej rodziny tylko ja i dziadek posiadaliśmy wiatr.
Ja osobiście najbardziej lubiłem Mie. Była bardzo spokojna i to w niej uwielbiałem. Miałem półtora roku kiedy dostałem Kucz Nilu. Był to prezent od dziadka. Nosił go on przez całe swoje życie i powiedział, że teraz moja kolej. Nosiłem go z dumą przez kolejne pół roku. Gdy skończyłem dwa lata, urok dzieciństwa prysł. Ojciec coraz rzadziej przebywał w domu, a matka urodziła kolejną czwórkę szczeniaków i już przestaliśmy być tacy ważni, bo na pierwszym miejscu były teraz kolejne młode. Przestało mi się to podobać. Zostałem wyrzutkiem. Nikt już się mną nie przejmował. Musiałem dla siebie robić wszystko sam. Miałem tego dość. Musiałem tyrać dla siebie i dużo młodszego rodzeństwa. Miałem dość. Pewnej chłodnej nocy uciekłem i nie wróciłem. Poczułem się wolny i nie zależny. Nie musiałem już pracować dla siebie i 5 innych. Upolowałem jednego jelenia i wystarczyło. Uczyłem się sam i od wilków, które napotkałem na swej drodze.
***
Była chłodna noc. Siedziałem na pustej polanie i oglądałem księżyc. W powietrzu poczułem czyjąś obecność.
- Hej... Fajny wisiorek - powiedział ten ktoś i usiadł przede mną.

cdn.

Nowy członek watahy!!!!!


Imię----Whittye
Wiek----17 lat
Płeć----Wadera
Data urodzenia----  13.08.1999 rok

Od Zacka do Talii

- Talia to zbyt niebezpieczne. Nie możesz tam iść. Zostaniesz tu - powiedziałem stanowczo i zawołałem Blue
- Nie, ja muszę iść ją odnaleźć -
Wskoczyłem na smoka. Talia chciała zrobić to samo, ale wznieśliśmy się w powietrze. Zaczęliśmy odlatywać.
- Zack! - krzyczała Talia
- To dla twojego dobra! - krzyknąłem i już po chwili straciłem ją z oczu.
Blue nagle stanął. Zauważyłem plamki krwi na większych liściach.
- Leć tak jak one pokazują - powiedziałem
Smok wykonał polecenia. Po chwili dolecieliśmy do jakiegoś obozu. Cora zamknięta była w mega dużej klatce. Skrzydła miała związane, a na szyi miała założony łańcuch. Cicho wylądowaliśmy. Było późno więc ludzie spali w namiotach, a ognisko było zgaszone. Cicho podszedłem do klatki. Wysunąłem pazur i starałem się otworzyć kłódkę. Za trzecim razem się udało. Powoli wyprowadziłem obolałą Core. Zaprowadziłem ją do lasu gdzie przeciąłem sznur, który trzymał jej skrzydła. Łańcuch też był zapięty na kłódkę, więc znowu starałem się ją odpiąć pazurem. Tym razem udało się od razu. Cara na szczęście była w stanie latać. Wszedłem na swojego smoka i polecieliśmy.
****
Dolecieliśmy jeszcze przed 3. Talia siedziała zdenerwowana przed jaskinią. Gdy zauważyła swojego smoka bardzo się ucieszyła. Spokojnie wylądowaliśmy.
- Zrób jej jakiś okład. Jest pokaleczona, a szczególnie na szyi - powiedziałem
Talia dokładnie obejrzała Core.
- No stary to na nas już czas - powiedziałem do smoka
Odkręciliśmy się i zaczęliśmy odchodzić.

Talia?

Nowy członek watahy!!!!!


Imię----Asaki Ebaonm
Pseudonim----Jeśli jesteś jego przyjacielem możesz używać jednego z imion, albo skrótów takich jak As czy Eab.
Wiek----6 lat
Płeć----Basior

Od Talii do Zacka

-Przecież się nie pali-powiedział lekko zaspany.
-Cora zniknęła! -Powiedziałam -Wołam jej ale nie przelatuje. Nie wiem co się z nią dzieje .
-Wow spokojnie. Powoli  . Co się stało i kiedy zauważyłaś że zniknęła?
-Godzine po tym jak przyleciałaśmy do jaskini.
-Zostało coś po niej ?-zapytał
-Trochę krwi- powiedziałam z przejęciem
-To dziwne  , nie wiesz czy ktoś mógł ją porwać?
-Raczej nie ale to miejsce wygląda bardziej jak pobojowisko.
-Chodźmy tam. -powiedział
***
Gdy doszliśmy na miejsce nie mogłam na to patrzeć. Wyszłam a on został . Dość długo tam był. Po około godzinie wyszedł i powiedział
-Tak na stówę ją porwano ale zrobię wszystko by ją odnaleść.
Byłam rozklekotana .
-Naprawdę ją znajdę  . Jutro rano idź do Lucy  -powiedział
-Nie ja chce iść z tobą  .-próbował zaprzeczyć ale mu nie pozwoliłam mu  .
Zack?

Od Zacka do Talii

- Nie chce mi się - powiedziałem rozciągając się na Blue
- Tobie chyba nic się nie chce - zaśmiała się
Dałem znak Blue, żeby zaczął lecieć w dół i zatrzymać się obok Talii. Wadera spokojnie schodziła z góry, a ja i smok powoli dotrzymywaliśmy jej kroku. Gdy w końcu byliśmy blisko ziemi zeskoczyłem ze smoka. Byłem pewny, że poczuję ziemię, a tu niespodzianka - zamiast ziemi wylądowałem w jakiejś kwiecistej (jakby to nazwać?) brei? Nie wiem co to do końca było, ale wiem, że nie mogłem z tego wyjść. Czułem się jakbym był w bagnie. W końcu udało mi się wykaraskać i stałem już na ziemi.
- Chyba będziemy się zbierać. Ciemno się robi - powiedziałem
- Ok... To do jutra - powiedziała wadera
- Do jutra -
Wskoczyłem na smoka i polecieliśmy w stronę jaskini. Każdy poszedł do siebie. Ułożyłem się przy ''oknie'' i tam zasnąłem.
****
Było gdzieś po północy. Księżyc świecił bardzo mocno. Mianowicie obudził mnie ból głowy. Ktoś rzucał kamieniami, znaczy się kamykami. Wyszedłem z jaskini i stanąłem od zewnętrznej strony przy ''oknie''.
- Jest tu ktoś? - zapytałem
- To ja -
Po głosie rozpoznałem, że to Talia.
- Skąd wiedziałaś gdzie śpię? - zapytałem
- Nie wiedziałam, rzucałam w każdy otwór w ścianie -
Zaśmiałem się na tą odpowiedź.
- A po co przyszłaś? - zapytałem

Talia?

Od Talii do Zacka

-Z czego się śmiejesz? -zapytałam patrząc na niego
-Bo... On ma takie śmieszne oczy- śmiał się w niebogłosy a ja czekałam aż się uspokoi chociaż fajnie wygląda jak się śmieje  .
-Może się przelecimy ?-zaproponowałam mu, a on pokiwał łbem i wskoczył na swojego smoka, zrobiłam to samo.  Latalismy jak szaleni, robiąc rużne beczki  , fikołki, przy śpieszaliśmy i nurkuwaliśmy  , jednym słowem świetnie się bawiliśmy. Było cudownie i uświadomiłam sobie że właśnie tego mi brakowało rozgrywki.
-Zatrzymamy się tu -zaproponował wyskoką górę. Stanęliśmy na jej szczęcie a ja wychyliłam się , czując jak wiatr obija się w moje futro. Zack stanął kołomnie i wyprostował się. Było po prostu cudownie , zimne powietrze przelatywało przez każdą część mojego ciała. Postanowiłam pociągnąć Zacka za jego grzywę.
-EJ! - wrzasnął
-Jak chcesz to mnie złap i zaczęłam zbiegać po kamieniach w dół.
Zack?

Od Talii do Lucy

Zmierzając w stronę pustyni wiedziałyśmy że przed nami bardzo długa droga. Rozmawiałyśmy ze sobą na różne tematy  . Najbardziej jednak zainteresował mnie temat o chłopakach.
-Jak wyobrażasz sobie swojego chłopaka  ?-zapytała mnie Lucy
-No nie wiem, żeby był silny i żeby był bardzo opiekuńczy w stosunku co do mnie. A ty?
-hym-zatanawiała się chwilę - chyba to samo i żeby był słodki.
-No tak to terz bardzo ważna rzecz potrzebna chłopakowi. -powiedziałam
-Zmieńmy tan teman  , nie wiesz za ile dojedziemy nie?
-Biegnąc tak około 15/20 min ale naszym tempem to pewnie 30/35 min . Chyba że sie po ścigamy. -Po mojej odpowiedzi gwałtownie przyspieszyła, lubię wyzwania, pobiegłam za nią , w kilka sekund ją dorobiłam i zwolniłam żeby jej nie zgubić  .
Zrobiłyśmy odpoczynek i się napiłyśmy.  By znów wyruszyć po 15 minutak ujrzałam wielką pustynię
-i co teraz  ? -zapytałam
Lucy?