- Nie chce mi się - powiedziałem rozciągając się na Blue
- Tobie chyba nic się nie chce - zaśmiała się
Dałem znak Blue, żeby zaczął lecieć w dół i zatrzymać się obok Talii. Wadera spokojnie schodziła z góry, a ja i smok powoli dotrzymywaliśmy jej kroku. Gdy w końcu byliśmy blisko ziemi zeskoczyłem ze smoka. Byłem pewny, że poczuję ziemię, a tu niespodzianka - zamiast ziemi wylądowałem w jakiejś kwiecistej (jakby to nazwać?) brei? Nie wiem co to do końca było, ale wiem, że nie mogłem z tego wyjść. Czułem się jakbym był w bagnie. W końcu udało mi się wykaraskać i stałem już na ziemi.
- Chyba będziemy się zbierać. Ciemno się robi - powiedziałem
- Ok... To do jutra - powiedziała wadera
- Do jutra -
Wskoczyłem na smoka i polecieliśmy w stronę jaskini. Każdy poszedł do siebie. Ułożyłem się przy ''oknie'' i tam zasnąłem.
****
Było gdzieś po północy. Księżyc świecił bardzo mocno. Mianowicie obudził mnie ból głowy. Ktoś rzucał kamieniami, znaczy się kamykami. Wyszedłem z jaskini i stanąłem od zewnętrznej strony przy ''oknie''.
- Jest tu ktoś? - zapytałem
- To ja -
Po głosie rozpoznałem, że to Talia.
- Skąd wiedziałaś gdzie śpię? - zapytałem
- Nie wiedziałam, rzucałam w każdy otwór w ścianie -
Zaśmiałem się na tą odpowiedź.
- A po co przyszłaś? - zapytałem
Talia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz