- Talia to zbyt niebezpieczne. Nie możesz tam iść. Zostaniesz tu - powiedziałem stanowczo i zawołałem Blue
- Nie, ja muszę iść ją odnaleźć -
Wskoczyłem na smoka. Talia chciała zrobić to samo, ale wznieśliśmy się w powietrze. Zaczęliśmy odlatywać.
- Zack! - krzyczała Talia
- To dla twojego dobra! - krzyknąłem i już po chwili straciłem ją z oczu.
Blue nagle stanął. Zauważyłem plamki krwi na większych liściach.
- Leć tak jak one pokazują - powiedziałem
Smok wykonał polecenia. Po chwili dolecieliśmy do jakiegoś obozu. Cora zamknięta była w mega dużej klatce. Skrzydła miała związane, a na szyi miała założony łańcuch. Cicho wylądowaliśmy. Było późno więc ludzie spali w namiotach, a ognisko było zgaszone. Cicho podszedłem do klatki. Wysunąłem pazur i starałem się otworzyć kłódkę. Za trzecim razem się udało. Powoli wyprowadziłem obolałą Core. Zaprowadziłem ją do lasu gdzie przeciąłem sznur, który trzymał jej skrzydła. Łańcuch też był zapięty na kłódkę, więc znowu starałem się ją odpiąć pazurem. Tym razem udało się od razu. Cara na szczęście była w stanie latać. Wszedłem na swojego smoka i polecieliśmy.
****
Dolecieliśmy jeszcze przed 3. Talia siedziała zdenerwowana przed jaskinią. Gdy zauważyła swojego smoka bardzo się ucieszyła. Spokojnie wylądowaliśmy.
- Zrób jej jakiś okład. Jest pokaleczona, a szczególnie na szyi - powiedziałem
Talia dokładnie obejrzała Core.
- No stary to na nas już czas - powiedziałem do smoka
Odkręciliśmy się i zaczęliśmy odchodzić.
Talia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz