Początek istnienia
(to opowiadanie opisze przeszłość Zack'a)
Był wieczór kiedy przyszedłem na świat. Matka była bardzo szczęśliwa, że będzie miała też syna. Było nas czworo - ja i moje trzy siostry. Bardzo je kochałem, chociaż dokuczały mi i wywyższały się, ponieważ byłem najmniejszy z miotu. Gdy już razem z siostrami ukończyliśmy rok, mama postanowiła, który z żywiołów na nas przypadł. 1 siostra - Laura otrzymała ziemię, można było się tego spodziewać, najbardziej przypominała ojca i z wyglądu i z charakteru. 2 siostra - Maja też otrzymała ziemię. Tak jak Laura byłą jak ojciec. 3. siostra - Mia otrzymała naturę, po matce. A ja otrzymałem wiatr po dziadku ze strony mamy. Z całej naszej wilczej rodziny tylko ja i dziadek posiadaliśmy wiatr.
Ja osobiście najbardziej lubiłem Mie. Była bardzo spokojna i to w niej uwielbiałem. Miałem półtora roku kiedy dostałem Kucz Nilu. Był to prezent od dziadka. Nosił go on przez całe swoje życie i powiedział, że teraz moja kolej. Nosiłem go z dumą przez kolejne pół roku. Gdy skończyłem dwa lata, urok dzieciństwa prysł. Ojciec coraz rzadziej przebywał w domu, a matka urodziła kolejną czwórkę szczeniaków i już przestaliśmy być tacy ważni, bo na pierwszym miejscu były teraz kolejne młode. Przestało mi się to podobać. Zostałem wyrzutkiem. Nikt już się mną nie przejmował. Musiałem dla siebie robić wszystko sam. Miałem tego dość. Musiałem tyrać dla siebie i dużo młodszego rodzeństwa. Miałem dość. Pewnej chłodnej nocy uciekłem i nie wróciłem. Poczułem się wolny i nie zależny. Nie musiałem już pracować dla siebie i 5 innych. Upolowałem jednego jelenia i wystarczyło. Uczyłem się sam i od wilków, które napotkałem na swej drodze.
***
Była chłodna noc. Siedziałem na pustej polanie i oglądałem księżyc. W powietrzu poczułem czyjąś obecność.
- Hej... Fajny wisiorek - powiedział ten ktoś i usiadł przede mną.
cdn.
Tablica Ogłoszeń
* WITAJ W WATASZY SAMOTNEGO WILKA!!!
**Nasze wilki:
*Wadery -- 12
*Basiory -- 9
*Razem Mamy 21 Członków Watahy
**Nowe informacje :
* Nowość i zmiana w regulaminie (proszę sprawdzić)
*Aktualizacja bloga
*Mikołaj za niedługo :)
*Zakładamy anonimowego facebok'a
*Zapraszam do gry z nami
** Kontakt z nami:
wataha.samotnego.wilka@wp.pl
gibikot9@gmail.com
**Nasze wilki:
*Wadery -- 12
*Basiory -- 9
*Razem Mamy 21 Członków Watahy
**Nowe informacje :
* Nowość i zmiana w regulaminie (proszę sprawdzić)
*Aktualizacja bloga
*Mikołaj za niedługo :)
*Zakładamy anonimowego facebok'a
*Zapraszam do gry z nami
** Kontakt z nami:
wataha.samotnego.wilka@wp.pl
gibikot9@gmail.com
wtorek, 19 lipca 2016
Nowy członek watahy!!!!!
Imię----Whittye
Wiek----17 lat
Płeć----Wadera
Data urodzenia---- 13.08.1999 rok
Od Zacka do Talii
- Talia to zbyt niebezpieczne. Nie możesz tam iść. Zostaniesz tu - powiedziałem stanowczo i zawołałem Blue
- Nie, ja muszę iść ją odnaleźć -
Wskoczyłem na smoka. Talia chciała zrobić to samo, ale wznieśliśmy się w powietrze. Zaczęliśmy odlatywać.
- Zack! - krzyczała Talia
- To dla twojego dobra! - krzyknąłem i już po chwili straciłem ją z oczu.
Blue nagle stanął. Zauważyłem plamki krwi na większych liściach.
- Leć tak jak one pokazują - powiedziałem
Smok wykonał polecenia. Po chwili dolecieliśmy do jakiegoś obozu. Cora zamknięta była w mega dużej klatce. Skrzydła miała związane, a na szyi miała założony łańcuch. Cicho wylądowaliśmy. Było późno więc ludzie spali w namiotach, a ognisko było zgaszone. Cicho podszedłem do klatki. Wysunąłem pazur i starałem się otworzyć kłódkę. Za trzecim razem się udało. Powoli wyprowadziłem obolałą Core. Zaprowadziłem ją do lasu gdzie przeciąłem sznur, który trzymał jej skrzydła. Łańcuch też był zapięty na kłódkę, więc znowu starałem się ją odpiąć pazurem. Tym razem udało się od razu. Cara na szczęście była w stanie latać. Wszedłem na swojego smoka i polecieliśmy.
****
Dolecieliśmy jeszcze przed 3. Talia siedziała zdenerwowana przed jaskinią. Gdy zauważyła swojego smoka bardzo się ucieszyła. Spokojnie wylądowaliśmy.
- Zrób jej jakiś okład. Jest pokaleczona, a szczególnie na szyi - powiedziałem
Talia dokładnie obejrzała Core.
- No stary to na nas już czas - powiedziałem do smoka
Odkręciliśmy się i zaczęliśmy odchodzić.
Talia?
- Nie, ja muszę iść ją odnaleźć -
Wskoczyłem na smoka. Talia chciała zrobić to samo, ale wznieśliśmy się w powietrze. Zaczęliśmy odlatywać.
- Zack! - krzyczała Talia
- To dla twojego dobra! - krzyknąłem i już po chwili straciłem ją z oczu.
Blue nagle stanął. Zauważyłem plamki krwi na większych liściach.
- Leć tak jak one pokazują - powiedziałem
Smok wykonał polecenia. Po chwili dolecieliśmy do jakiegoś obozu. Cora zamknięta była w mega dużej klatce. Skrzydła miała związane, a na szyi miała założony łańcuch. Cicho wylądowaliśmy. Było późno więc ludzie spali w namiotach, a ognisko było zgaszone. Cicho podszedłem do klatki. Wysunąłem pazur i starałem się otworzyć kłódkę. Za trzecim razem się udało. Powoli wyprowadziłem obolałą Core. Zaprowadziłem ją do lasu gdzie przeciąłem sznur, który trzymał jej skrzydła. Łańcuch też był zapięty na kłódkę, więc znowu starałem się ją odpiąć pazurem. Tym razem udało się od razu. Cara na szczęście była w stanie latać. Wszedłem na swojego smoka i polecieliśmy.
****
Dolecieliśmy jeszcze przed 3. Talia siedziała zdenerwowana przed jaskinią. Gdy zauważyła swojego smoka bardzo się ucieszyła. Spokojnie wylądowaliśmy.
- Zrób jej jakiś okład. Jest pokaleczona, a szczególnie na szyi - powiedziałem
Talia dokładnie obejrzała Core.
- No stary to na nas już czas - powiedziałem do smoka
Odkręciliśmy się i zaczęliśmy odchodzić.
Talia?
Nowy członek watahy!!!!!
Imię----Asaki Ebaonm
Pseudonim----Jeśli jesteś jego przyjacielem możesz używać jednego z imion, albo skrótów takich jak As czy Eab.
Wiek----6 lat
Płeć----Basior
Od Talii do Zacka
-Przecież się nie pali-powiedział lekko zaspany.
-Cora zniknęła! -Powiedziałam -Wołam jej ale nie przelatuje. Nie wiem co się z nią dzieje .
-Wow spokojnie. Powoli . Co się stało i kiedy zauważyłaś że zniknęła?
-Godzine po tym jak przyleciałaśmy do jaskini.
-Zostało coś po niej ?-zapytał
-Trochę krwi- powiedziałam z przejęciem
-To dziwne , nie wiesz czy ktoś mógł ją porwać?
-Raczej nie ale to miejsce wygląda bardziej jak pobojowisko.
-Chodźmy tam. -powiedział
***
Gdy doszliśmy na miejsce nie mogłam na to patrzeć. Wyszłam a on został . Dość długo tam był. Po około godzinie wyszedł i powiedział
-Tak na stówę ją porwano ale zrobię wszystko by ją odnaleść.
Byłam rozklekotana .
-Naprawdę ją znajdę . Jutro rano idź do Lucy -powiedział
-Nie ja chce iść z tobą .-próbował zaprzeczyć ale mu nie pozwoliłam mu .
Zack?
-Cora zniknęła! -Powiedziałam -Wołam jej ale nie przelatuje. Nie wiem co się z nią dzieje .
-Wow spokojnie. Powoli . Co się stało i kiedy zauważyłaś że zniknęła?
-Godzine po tym jak przyleciałaśmy do jaskini.
-Zostało coś po niej ?-zapytał
-Trochę krwi- powiedziałam z przejęciem
-To dziwne , nie wiesz czy ktoś mógł ją porwać?
-Raczej nie ale to miejsce wygląda bardziej jak pobojowisko.
-Chodźmy tam. -powiedział
***
Gdy doszliśmy na miejsce nie mogłam na to patrzeć. Wyszłam a on został . Dość długo tam był. Po około godzinie wyszedł i powiedział
-Tak na stówę ją porwano ale zrobię wszystko by ją odnaleść.
Byłam rozklekotana .
-Naprawdę ją znajdę . Jutro rano idź do Lucy -powiedział
-Nie ja chce iść z tobą .-próbował zaprzeczyć ale mu nie pozwoliłam mu .
Zack?
Od Zacka do Talii
- Nie chce mi się - powiedziałem rozciągając się na Blue
- Tobie chyba nic się nie chce - zaśmiała się
Dałem znak Blue, żeby zaczął lecieć w dół i zatrzymać się obok Talii. Wadera spokojnie schodziła z góry, a ja i smok powoli dotrzymywaliśmy jej kroku. Gdy w końcu byliśmy blisko ziemi zeskoczyłem ze smoka. Byłem pewny, że poczuję ziemię, a tu niespodzianka - zamiast ziemi wylądowałem w jakiejś kwiecistej (jakby to nazwać?) brei? Nie wiem co to do końca było, ale wiem, że nie mogłem z tego wyjść. Czułem się jakbym był w bagnie. W końcu udało mi się wykaraskać i stałem już na ziemi.
- Chyba będziemy się zbierać. Ciemno się robi - powiedziałem
- Ok... To do jutra - powiedziała wadera
- Do jutra -
Wskoczyłem na smoka i polecieliśmy w stronę jaskini. Każdy poszedł do siebie. Ułożyłem się przy ''oknie'' i tam zasnąłem.
****
Było gdzieś po północy. Księżyc świecił bardzo mocno. Mianowicie obudził mnie ból głowy. Ktoś rzucał kamieniami, znaczy się kamykami. Wyszedłem z jaskini i stanąłem od zewnętrznej strony przy ''oknie''.
- Jest tu ktoś? - zapytałem
- To ja -
Po głosie rozpoznałem, że to Talia.
- Skąd wiedziałaś gdzie śpię? - zapytałem
- Nie wiedziałam, rzucałam w każdy otwór w ścianie -
Zaśmiałem się na tą odpowiedź.
- A po co przyszłaś? - zapytałem
Talia?
- Tobie chyba nic się nie chce - zaśmiała się
Dałem znak Blue, żeby zaczął lecieć w dół i zatrzymać się obok Talii. Wadera spokojnie schodziła z góry, a ja i smok powoli dotrzymywaliśmy jej kroku. Gdy w końcu byliśmy blisko ziemi zeskoczyłem ze smoka. Byłem pewny, że poczuję ziemię, a tu niespodzianka - zamiast ziemi wylądowałem w jakiejś kwiecistej (jakby to nazwać?) brei? Nie wiem co to do końca było, ale wiem, że nie mogłem z tego wyjść. Czułem się jakbym był w bagnie. W końcu udało mi się wykaraskać i stałem już na ziemi.
- Chyba będziemy się zbierać. Ciemno się robi - powiedziałem
- Ok... To do jutra - powiedziała wadera
- Do jutra -
Wskoczyłem na smoka i polecieliśmy w stronę jaskini. Każdy poszedł do siebie. Ułożyłem się przy ''oknie'' i tam zasnąłem.
****
Było gdzieś po północy. Księżyc świecił bardzo mocno. Mianowicie obudził mnie ból głowy. Ktoś rzucał kamieniami, znaczy się kamykami. Wyszedłem z jaskini i stanąłem od zewnętrznej strony przy ''oknie''.
- Jest tu ktoś? - zapytałem
- To ja -
Po głosie rozpoznałem, że to Talia.
- Skąd wiedziałaś gdzie śpię? - zapytałem
- Nie wiedziałam, rzucałam w każdy otwór w ścianie -
Zaśmiałem się na tą odpowiedź.
- A po co przyszłaś? - zapytałem
Talia?
Od Talii do Zacka
-Z czego się śmiejesz? -zapytałam patrząc na niego
-Bo... On ma takie śmieszne oczy- śmiał się w niebogłosy a ja czekałam aż się uspokoi chociaż fajnie wygląda jak się śmieje .
-Może się przelecimy ?-zaproponowałam mu, a on pokiwał łbem i wskoczył na swojego smoka, zrobiłam to samo. Latalismy jak szaleni, robiąc rużne beczki , fikołki, przy śpieszaliśmy i nurkuwaliśmy , jednym słowem świetnie się bawiliśmy. Było cudownie i uświadomiłam sobie że właśnie tego mi brakowało rozgrywki.
-Zatrzymamy się tu -zaproponował wyskoką górę. Stanęliśmy na jej szczęcie a ja wychyliłam się , czując jak wiatr obija się w moje futro. Zack stanął kołomnie i wyprostował się. Było po prostu cudownie , zimne powietrze przelatywało przez każdą część mojego ciała. Postanowiłam pociągnąć Zacka za jego grzywę.
-EJ! - wrzasnął
-Jak chcesz to mnie złap i zaczęłam zbiegać po kamieniach w dół.
Zack?
-Bo... On ma takie śmieszne oczy- śmiał się w niebogłosy a ja czekałam aż się uspokoi chociaż fajnie wygląda jak się śmieje .
-Może się przelecimy ?-zaproponowałam mu, a on pokiwał łbem i wskoczył na swojego smoka, zrobiłam to samo. Latalismy jak szaleni, robiąc rużne beczki , fikołki, przy śpieszaliśmy i nurkuwaliśmy , jednym słowem świetnie się bawiliśmy. Było cudownie i uświadomiłam sobie że właśnie tego mi brakowało rozgrywki.
-Zatrzymamy się tu -zaproponował wyskoką górę. Stanęliśmy na jej szczęcie a ja wychyliłam się , czując jak wiatr obija się w moje futro. Zack stanął kołomnie i wyprostował się. Było po prostu cudownie , zimne powietrze przelatywało przez każdą część mojego ciała. Postanowiłam pociągnąć Zacka za jego grzywę.
-EJ! - wrzasnął
-Jak chcesz to mnie złap i zaczęłam zbiegać po kamieniach w dół.
Zack?
Od Talii do Lucy
Zmierzając w stronę pustyni wiedziałyśmy że przed nami bardzo długa droga. Rozmawiałyśmy ze sobą na różne tematy . Najbardziej jednak zainteresował mnie temat o chłopakach.
-Jak wyobrażasz sobie swojego chłopaka ?-zapytała mnie Lucy
-No nie wiem, żeby był silny i żeby był bardzo opiekuńczy w stosunku co do mnie. A ty?
-hym-zatanawiała się chwilę - chyba to samo i żeby był słodki.
-No tak to terz bardzo ważna rzecz potrzebna chłopakowi. -powiedziałam
-Zmieńmy tan teman , nie wiesz za ile dojedziemy nie?
-Biegnąc tak około 15/20 min ale naszym tempem to pewnie 30/35 min . Chyba że sie po ścigamy. -Po mojej odpowiedzi gwałtownie przyspieszyła, lubię wyzwania, pobiegłam za nią , w kilka sekund ją dorobiłam i zwolniłam żeby jej nie zgubić .
Zrobiłyśmy odpoczynek i się napiłyśmy. By znów wyruszyć po 15 minutak ujrzałam wielką pustynię
-i co teraz ? -zapytałam
Lucy?
-Jak wyobrażasz sobie swojego chłopaka ?-zapytała mnie Lucy
-No nie wiem, żeby był silny i żeby był bardzo opiekuńczy w stosunku co do mnie. A ty?
-hym-zatanawiała się chwilę - chyba to samo i żeby był słodki.
-No tak to terz bardzo ważna rzecz potrzebna chłopakowi. -powiedziałam
-Zmieńmy tan teman , nie wiesz za ile dojedziemy nie?
-Biegnąc tak około 15/20 min ale naszym tempem to pewnie 30/35 min . Chyba że sie po ścigamy. -Po mojej odpowiedzi gwałtownie przyspieszyła, lubię wyzwania, pobiegłam za nią , w kilka sekund ją dorobiłam i zwolniłam żeby jej nie zgubić .
Zrobiłyśmy odpoczynek i się napiłyśmy. By znów wyruszyć po 15 minutak ujrzałam wielką pustynię
-i co teraz ? -zapytałam
Lucy?
Od Zacka do Talii
- Po jedzeniu chyba, nie wolno wchodzić do wody... - powiedziałem
- Oj tam! Głupoty. Wskakuj! -
- Niech będzie, ale za moją śmierć ty odpowiadasz -
- Okej - zaśmiała się
Wolno wszedłem do wody. Lubię pływać, ale jakoś nie kręci mnie to zbytnio. Poczułem jak delikatne fale uderzają w moje ciało. Futro już zdążyło się zamoczyć i byłem mokry.
- Nurkujemy? - zapytała Talia
- Okej -
Zanurkowałem pierwszy. Dosyć płytkie to jezioro. Na moje oko na samym dnie woda miała 20 stopni. Więc jak dla mnie w sam raz. Talia była jakieś 5 metrów ode mnie. Gdy zaczęło mi brakować powietrza wynurzyłem się. Grzywka opadła mi na oczy, a słońce zaczęło suszyć mi głowę. Ponieważ było dosyć mocne szybko miałem suchą głowę. Nagle usłyszałem trzepot skrzydeł. Nie byłem w stanie ocenić co leci, gdyż gdy podniosłem oczy słońce je ''paliło''.
- Ja już wychodzę - powiedziałem i wdrapałem się na pobliski głaz
Wytrzepałem się ze zbędnej wody. Jakieś 10 m ode mnie stał dość spory czarno-błękitny smok.
- O! Cora! Przyleciałaś - wadera wyszła z wody
- To twój smok? - zapytałem
- Tak, a ty masz jakiegoś towarzysza? -
- Mam smoka. Jak chcesz to go zawołam -
- Oki -
Lekki podmuch wiatru ode mnie wystarczył, aby Blue zrozumiał gdzie ma przyjść. Po jakiś 2 sekundach przyleciał i usiadł na jakimś głazie, a po chwili podszedł do mnie i spojrzał na mnie jakby pytał
- Po co miałem przyjść skoro nic ciekawego się nie dzieje? -
Na sam ten wyraz oczu zacząłem się śmiać, a smok spojrzał na mnie jak na głupiego.
Talia?
- Oj tam! Głupoty. Wskakuj! -
- Niech będzie, ale za moją śmierć ty odpowiadasz -
- Okej - zaśmiała się
Wolno wszedłem do wody. Lubię pływać, ale jakoś nie kręci mnie to zbytnio. Poczułem jak delikatne fale uderzają w moje ciało. Futro już zdążyło się zamoczyć i byłem mokry.
- Nurkujemy? - zapytała Talia
- Okej -
Zanurkowałem pierwszy. Dosyć płytkie to jezioro. Na moje oko na samym dnie woda miała 20 stopni. Więc jak dla mnie w sam raz. Talia była jakieś 5 metrów ode mnie. Gdy zaczęło mi brakować powietrza wynurzyłem się. Grzywka opadła mi na oczy, a słońce zaczęło suszyć mi głowę. Ponieważ było dosyć mocne szybko miałem suchą głowę. Nagle usłyszałem trzepot skrzydeł. Nie byłem w stanie ocenić co leci, gdyż gdy podniosłem oczy słońce je ''paliło''.
- Ja już wychodzę - powiedziałem i wdrapałem się na pobliski głaz
Wytrzepałem się ze zbędnej wody. Jakieś 10 m ode mnie stał dość spory czarno-błękitny smok.
- O! Cora! Przyleciałaś - wadera wyszła z wody
- To twój smok? - zapytałem
- Tak, a ty masz jakiegoś towarzysza? -
- Mam smoka. Jak chcesz to go zawołam -
- Oki -
Lekki podmuch wiatru ode mnie wystarczył, aby Blue zrozumiał gdzie ma przyjść. Po jakiś 2 sekundach przyleciał i usiadł na jakimś głazie, a po chwili podszedł do mnie i spojrzał na mnie jakby pytał
- Po co miałem przyjść skoro nic ciekawego się nie dzieje? -
Na sam ten wyraz oczu zacząłem się śmiać, a smok spojrzał na mnie jak na głupiego.
Talia?
Od Lucy do Jacoba
- Jacob, naprawdę nic się nie stało. Ja jak do niej dołączyłam to na początku też miałam pewne obawy, czy znajdę w niej swój prawdziwy dom i przyjaciół, ale to później wszystko minęło.
- Czyli się nie gniewasz na mnie? - zapytał trochę nie pewnie.
- Nie, nie gniewam. - powiedziałam z uśmiechem na pysku. - Chcesz może pójść na spacer i pogadać?
- Tak, z wielką chęcią. - powiedział i ruszyliśmy.
Spacerowaliśmy tak kilka godzin, ale czas bardzo szybko nam mijał na ciekawiej rozmowie.
Zaczynało się ściemniać i Jacob powiedział, że musi już iść bo Nala pewnie się zaraz będzie się denerwować czemu go tak długo nie ma. Pożegnaliśmy się i pobiegł w stronę domu.
Ja jeszcze chwilę sama spacerowałam, po czym również skierowałam się w stronę swojej jaskini.
- Czyli się nie gniewasz na mnie? - zapytał trochę nie pewnie.
- Nie, nie gniewam. - powiedziałam z uśmiechem na pysku. - Chcesz może pójść na spacer i pogadać?
- Tak, z wielką chęcią. - powiedział i ruszyliśmy.
Spacerowaliśmy tak kilka godzin, ale czas bardzo szybko nam mijał na ciekawiej rozmowie.
Zaczynało się ściemniać i Jacob powiedział, że musi już iść bo Nala pewnie się zaraz będzie się denerwować czemu go tak długo nie ma. Pożegnaliśmy się i pobiegł w stronę domu.
Ja jeszcze chwilę sama spacerowałam, po czym również skierowałam się w stronę swojej jaskini.
Od Lucy do Tali
Gdy chłopaki zniknęli w zaroślach wróciłyśmy do polowania.
Przechodziłyśmy przez las w poszukiwaniu jakiejś zwierzyny, gdy natknęłyśmy się na niewielką polanę. Akurat pasło się tam stado jeleni, więc schowałyśmy się w krzakach i wypatrywałyśmy jakiegoś słabszego osobnika. W pewnym momencie jedna łania oddaliła się nieco od reszty, to nam wystarczyło. W mgnieniu oka wyskoczyłyśmy z krzaków, Talia biegła prosto na nią, a ja skierowałam się trochę na ukos, żeby odciąć jej możliwość ucieczki. Po chwili Talia wskoczyła jej na zad, a ja zacisnęłam swoje szczeki na szyi. Nie minęło 5 sekund jak łania była już martwa.
Przerażone stado jeleni pobiegło do lasu, a my zaczęłyśmy jeść swoje upolowane śniadanie.
Po skończonym posiłku usiadłyśmy na trawie. Wokół nas kwitło tysiące kwiatów.
- Ale tu ładnie. - powiedziała Talia.
- No, bardzo. To co, idziemy teraz zobaczyć Morderczą pustynię? - zapytałam.
- Tak, pewnie. W ogóle zapomniałam, że miałyśmy tam iść. - Odpowiedziała śmiejąc się.
Po chwili wstałyśmy i skierowałyśmy się w stronę pustyni.
Talia?
Przechodziłyśmy przez las w poszukiwaniu jakiejś zwierzyny, gdy natknęłyśmy się na niewielką polanę. Akurat pasło się tam stado jeleni, więc schowałyśmy się w krzakach i wypatrywałyśmy jakiegoś słabszego osobnika. W pewnym momencie jedna łania oddaliła się nieco od reszty, to nam wystarczyło. W mgnieniu oka wyskoczyłyśmy z krzaków, Talia biegła prosto na nią, a ja skierowałam się trochę na ukos, żeby odciąć jej możliwość ucieczki. Po chwili Talia wskoczyła jej na zad, a ja zacisnęłam swoje szczeki na szyi. Nie minęło 5 sekund jak łania była już martwa.
Przerażone stado jeleni pobiegło do lasu, a my zaczęłyśmy jeść swoje upolowane śniadanie.
Po skończonym posiłku usiadłyśmy na trawie. Wokół nas kwitło tysiące kwiatów.
- Ale tu ładnie. - powiedziała Talia.
- No, bardzo. To co, idziemy teraz zobaczyć Morderczą pustynię? - zapytałam.
- Tak, pewnie. W ogóle zapomniałam, że miałyśmy tam iść. - Odpowiedziała śmiejąc się.
Po chwili wstałyśmy i skierowałyśmy się w stronę pustyni.
Talia?
Od Talii do Zacka
Patrzyłam jak odchodzi, gdy już się oddalił postanowiłam wrócić do polowani.. Nie zajęło mi to długo gdyż akurat pod moimi łapami przebiegł mi zając. Zaczęłam się z nim gonić . Przez pięć minut była niezła zabawa. Jednak złapałam go i zagryzłam. Wzięłam go w pysk i ruszyłam na przód. Dziwne że to truchło co właśnie niosę w pysku nie zauważyło mojej czarnej sierści. Powołanie zmierzała nad wodę by się ochłodzić i zjeść zdobycz.
Woda dziś wyglądała bardzo zachęcająco. Położyłam się na pobliskiej skale i zaczęłam powoli przełykać kęsy . Było mi bardzo wygodnie. Nagle po drugiej stronie pojawił się wilk . Tan sam co spotkałam na łące. Było już południe i słońce straszenie jażyło. Basior trzymał w pysku wielkie go jelenia. Ja już zjadłam swojego królika a on położył się ze swoją zdobyczą po drogiej stronie jeziora widziałam go gdyż jezioro nie było wielkie, raczej małe tak około 50 metrów na oko.
-Część -powiedziałam a on ledwie na mnie popatrzył . Raczej zażarcie wpatrywał sie w swoją zdobyczy .
-Czejść-mruknął pod nosem
Ja nie patrząc wskoczyłam do wody i poczułam wielką ulgę . Czułam jego wzrok na sobie. Pływałam tak przez jakieś 10/20 minut a on nie spuszczał ze mnie wzroku . Wynużyłam się obok niego. Zjadł już całego jelenia.
-Może zamiast sie na mnie gapić , wykąpiesz się ze mną ?
Zack ?
Woda dziś wyglądała bardzo zachęcająco. Położyłam się na pobliskiej skale i zaczęłam powoli przełykać kęsy . Było mi bardzo wygodnie. Nagle po drugiej stronie pojawił się wilk . Tan sam co spotkałam na łące. Było już południe i słońce straszenie jażyło. Basior trzymał w pysku wielkie go jelenia. Ja już zjadłam swojego królika a on położył się ze swoją zdobyczą po drogiej stronie jeziora widziałam go gdyż jezioro nie było wielkie, raczej małe tak około 50 metrów na oko.
-Część -powiedziałam a on ledwie na mnie popatrzył . Raczej zażarcie wpatrywał sie w swoją zdobyczy .
-Czejść-mruknął pod nosem
Ja nie patrząc wskoczyłam do wody i poczułam wielką ulgę . Czułam jego wzrok na sobie. Pływałam tak przez jakieś 10/20 minut a on nie spuszczał ze mnie wzroku . Wynużyłam się obok niego. Zjadł już całego jelenia.
-Może zamiast sie na mnie gapić , wykąpiesz się ze mną ?
Zack ?
Od Zacka do Talii
Wstałem wcześnie, jeszcze przed wschodem słońca.
~Przydałoby się coś zjeść~ pomyślałem
Postanowiłem iść na pole tulipanów - tam zawsze się coś znajdzie. Gdy dotarłem na miejsce znalazłem bardzo dorodnego jelenia. Przygotowałem się do ataku. Gdy już miałem wystartować pierwsze promienie słońca ''wpadły'' mi do oczy i musiałem poczekać, aż słońce przejdzie dalej. Gdy w końcu słońce przestało oświetlać mój pysk spojrzałem w stronę jelenia i stawiłem się. Gdy przyszedł odpowiedni moment wystrzeliłem na niego. Pech chciał, że w tym samym momencie, jakiś inny wilk też chciał go sobie upolować. Wyglądało to tak, że ten drugi i ja zderzyliśmy się głowami. Oboje upadliśmy na ziemię. Przez to całe zamieszanie jeleń uciekł i znikł mi z horyzontu.
- No pięknie - mruknąłem wstając
- Nie wiedziałam, że też na niego polujesz... Myślałam, że tak wcześnie, nikt nie będzie chciał polować... - z jej pyska wylewał się potok słów
- Dobra... Spokojnie, znajdę sobie innego - powiedziałem
- Ok... Tak w ogóle jestem Talia i jestem alfą watahy samotnego wilka -
- Zack... Należę do tej watahy -
- Fajnie... -
I nastała niezręczna cisza, którą postanowiłem przerwać.
- To ja może pójdę poszukać sobie inne śniadanie - powiedziałem i odwróciłem się
Talia?
~Przydałoby się coś zjeść~ pomyślałem
Postanowiłem iść na pole tulipanów - tam zawsze się coś znajdzie. Gdy dotarłem na miejsce znalazłem bardzo dorodnego jelenia. Przygotowałem się do ataku. Gdy już miałem wystartować pierwsze promienie słońca ''wpadły'' mi do oczy i musiałem poczekać, aż słońce przejdzie dalej. Gdy w końcu słońce przestało oświetlać mój pysk spojrzałem w stronę jelenia i stawiłem się. Gdy przyszedł odpowiedni moment wystrzeliłem na niego. Pech chciał, że w tym samym momencie, jakiś inny wilk też chciał go sobie upolować. Wyglądało to tak, że ten drugi i ja zderzyliśmy się głowami. Oboje upadliśmy na ziemię. Przez to całe zamieszanie jeleń uciekł i znikł mi z horyzontu.
- No pięknie - mruknąłem wstając
- Nie wiedziałam, że też na niego polujesz... Myślałam, że tak wcześnie, nikt nie będzie chciał polować... - z jej pyska wylewał się potok słów
- Dobra... Spokojnie, znajdę sobie innego - powiedziałem
- Ok... Tak w ogóle jestem Talia i jestem alfą watahy samotnego wilka -
- Zack... Należę do tej watahy -
- Fajnie... -
I nastała niezręczna cisza, którą postanowiłem przerwać.
- To ja może pójdę poszukać sobie inne śniadanie - powiedziałem i odwróciłem się
Talia?
Od Zacka do Lucy
Wędrowałem leśną ścieżką. Tak... Śpiew ptaków i delikatny szum strumienia, to zawsze mnie uspokaja... Jeszcze jeden podmuch wiatru i znowu odzyskuję chęć do życia. Idę dalej rozkoszując się urokiem lasu. Wyczułem zapach wody. Szedłem w jej kierunku. Gdy dotarłem nad strumień zauważyłem siedzącą niedaleko waderę. Tak normalnie to rozmowy bym nie zaczął, ale jak na złość zaczął padać deszcz więc podszedłem do niej.
- Hej - powiedziałem słabo
- Cześć? Chcesz coś? -
- Zaczął padać deszcz, a ja mam nie daleko jaskinię, więc pomyślałem, że może chciałabyś się schronić... aaaa...znaczy.... no... wiesz o co mi chodzi -
- Tak, wiem o co mi chodzi. I chętnie pójdę się schronić. Na moje oko to za chwilkę będzie tu straszna ulewa -
Po chwili doszliśmy do mojej jaskini. Wszedłem pierwszy. Przed nami rozciągnął się długi korytarz. Skręcaliśmy co jakiś czas, w prawo, lub lewo, a czasami szliśmy prosto. W końcu doszliśmy do mojej groty. Zapaliłem pochodnie.
- No to jesteśmy u mnie - powiedziałem siadając
- Mrocznie tu... -
- Wiem... Jak chcesz przejdziemy do jaśniejszej groty -
- Chętnie - na jej pysku pojawił się uśmiech
Przeszliśmy krótki odcinek i doszliśmy do groty z dużymi otworami, przez które wpadały resztki słońca, które zostały po burzy.
- Zapomniałem się przedstawić. Jestem Zack - powiedziałem siadając przy jednym z ''okien''.
Lucy?
Subskrybuj:
Posty (Atom)