Wstałem wcześnie, jeszcze przed wschodem słońca.
~Przydałoby się coś zjeść~ pomyślałem
Postanowiłem iść na pole tulipanów - tam zawsze się coś znajdzie. Gdy dotarłem na miejsce znalazłem bardzo dorodnego jelenia. Przygotowałem się do ataku. Gdy już miałem wystartować pierwsze promienie słońca ''wpadły'' mi do oczy i musiałem poczekać, aż słońce przejdzie dalej. Gdy w końcu słońce przestało oświetlać mój pysk spojrzałem w stronę jelenia i stawiłem się. Gdy przyszedł odpowiedni moment wystrzeliłem na niego. Pech chciał, że w tym samym momencie, jakiś inny wilk też chciał go sobie upolować. Wyglądało to tak, że ten drugi i ja zderzyliśmy się głowami. Oboje upadliśmy na ziemię. Przez to całe zamieszanie jeleń uciekł i znikł mi z horyzontu.
- No pięknie - mruknąłem wstając
- Nie wiedziałam, że też na niego polujesz... Myślałam, że tak wcześnie, nikt nie będzie chciał polować... - z jej pyska wylewał się potok słów
- Dobra... Spokojnie, znajdę sobie innego - powiedziałem
- Ok... Tak w ogóle jestem Talia i jestem alfą watahy samotnego wilka -
- Zack... Należę do tej watahy -
- Fajnie... -
I nastała niezręczna cisza, którą postanowiłem przerwać.
- To ja może pójdę poszukać sobie inne śniadanie - powiedziałem i odwróciłem się
Talia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz