Tablica Ogłoszeń

* WITAJ W WATASZY SAMOTNEGO WILKA!!!
**Nasze wilki:
*Wadery -- 12
*Basiory -- 9
*Razem Mamy 21 Członków Watahy
**Nowe informacje :
* Nowość i zmiana w regulaminie (proszę sprawdzić)
*Aktualizacja bloga
*Mikołaj za niedługo :)
*Zakładamy anonimowego facebok'a
*Zapraszam do gry z nami
** Kontakt z nami:
wataha.samotnego.wilka@wp.pl
gibikot9@gmail.com




niedziela, 31 lipca 2016

Nowy członek watahy!!!!!!


Imię----Seven
Pseudonim----Sev, ale tylko dla znajomych
Wiek----21 lat
Płeć----Basior

Od Asaki 'ego Ebaonm' a do Lucy

Ruszyliśmy przed siebie wolnym krokiem, a wadera opowiadała mi o watasze i jej terenach. Bardzo przyjemnie mi się jej słuchało. Po jakimś czasie dodarliśmy na małą leśną polankę z jeziorkiem.
- Koniec terenów, może popływamy? - spytała biegnąc w stronę wody. Kiwnąłem pyskiem na zgodę idąc za nią. Kiedy jednak woda chlusnęła mi w twarz odskoczyłem z lekkim strachem. Przed oczami staną mi obraz próbującego mnie utopić Iso.
- Wybacz ja zostanę tutaj. - powiedziałem stojąc w wodzie sięgającej mi jedynie do połowy łap. Chciałem pójść o niej, ale po prostu ogarnął mnie strach. Jeszcze nigdy mi się nie zdarzyło coś takiego. Po chwili poczułem na głowie aksamitne włosie konia.
- Przecież umiesz pływać. - prychnęła Rua - Idź tam do niej. - dodała popychając mnie swoimi rogami na głębszą wodę. Mimo strachu zacząłem przebierać łapkami.

<Lucy?>

Od Lucy do Tali

- Jak to, ''Co teraz''? Teraz idziemy przed siebie, w głąb pustyni. - powiedziałam pewnym siebie głosem.
- Okeej, ale jak się zgubimy, albo coś innego to będzie twoja wina. - odpowiedziała.
- No dobrze i nie marudź już.
Zaczęłyśmy coraz bardziej zanurzać się w głąb pustyni, a temperatura w pewnym momencie bardzo gwałtownie wzrosła. Po chwili las, z którego przyszłyśmy zniknął nam z pola widzenia.
Przed nami przebiegła jaszczurka, która żyje tylko na pustyni i właśnie wtedy pomyślałam czy aby na pewno się tu nie zgubimy. Zaczęłam rozglądać się dookoła, ale widziałam tylko i wyłącznie, wydmy i piasek. Talia popatrzyła się na mnie z lekkim strachem na twarzy.
- Nic się nie bój, zaraz znajdziemy stąd jakieś wyjście. - powiedziałam, ale nie byłam co do tego przekonana. I nagle zobaczyłam przelatującego nad nami smoka, zaczęłyśmy krzyczeć żeby przyleciał do nas. Na szczęście usłyszał nas i po chwili wylądował na gorącym piasku.


Talia?

Od Faereb'a

Szedłem z zamkniętymi oczami, nucąc jakąś tylko mi znaną melodie. Ta ciągła wędrówka mnie męczy... Dlaczego nie mogę znaleźć jakiejś watahy, która by mnie przyjęła...? Usiadłem na brzegu ogromnego, lazurowego jeziora. Widok był wprost oszałamiający! Ptaki śpiewają, wietrzyk tworzy melodie wraz z akompaniamentem lekkich fal na wodzie. Ach! Mógłbym leżeć tutaj całą wieczność! Wsłuchałem się w szum liści i zamknąłem oczy. Słońce delikatnie padało na mnie poprzez dziury spowodowane brakiem liści w niektórych miejscach korony drzew. Już prawie zasypiałem, kiedy nagle usłyszałem trzaski łamanych gałęzi. Instynktownie podniosłem się, zrobiłem mine w stylu " Jeśli chcesz żyć, nie podchodź!" i ruszyłem w stronę z której wydobył się dźwięk. Stanąłem jak wryty, gdy ujrzałem pewną wilczyce, która przy okazji była całkiem całkiem, zaklinowaną między korzeniami. Podszedłem do niej i z szelmowskim uśmiechem zapytałem:
- Co taka piękna pani robi sama w takim mrocznym, ponurym, strasznym miejscu? - zdziwienie miała wymalowane na pyszczku, a pod wpływem jej badawczego spojrzenia dodałem - No nie patrz tak na mnie tymi pięknymi oczkami, bo się zarumienię. - podałem jej łapę, czekając na jej reakcje.

《Jakaś wadera?》

piątek, 29 lipca 2016

Uwaga! Uwaga!

Mamy nową stronkę! Co trzeba zrobić by się na nią dostać? Wystarczy na emailu napisać do nas wiadomość o znaczeniu ,,Zaczynamy,, bez tekstu w środku i poczekać aż odpiszemy. Nie zadawać pytań! Po skończeniu otrzymujecie link!  Zapraszam wyłącznie wilki!
Zaczynajmy!!!
Po skończeniu i otrzymaniu linku wilk dostaje 10 łapek oraz nowego przyjaciela!

Adoptujesz mnie?

Właściciele Hioshi i Shani zrezygnowali! Wilki są teraz możliwe do adoptowania. Więcej w zakładce. Właściciele wiedzą o tym iż ich wilki zostały dodane do adopcji!
Niech im los sprzyja.

Od Shadow

Wyruszyłam na polowanie przywołując Midning.
-Jest gdzieś jedzenie? Wyczuwasz coś?
-Nie, ale czuje nie znany nam zapach...
-Co!? Wezmą mi moją zdobycz!
-Ale Shadow! - Nie słuchałam jej bo już biegłam wywalczyć moje jedzenie.
Rzuciłam się wściekle do przodu by ochronić posiłek...
Nie zauważyłam że podłoże jest bardzo śliskie i nie dałam rady wyhamować więc wpadłam na czarno-fioletową waderę.
-To moja zwierzyna - warknęłam wściekle, wilczyca tylko na mnie spojrzała i chyba wyczuła moją chęć przeniesienia się do Duat.
-Zostań.

czwartek, 28 lipca 2016

Nowy członek watahy!!!!!


Imię----Faereb
Pseudonim----Fab
Wiek----7 lat
Płeć----Basior

Nowy członek watahy!!!!!

Darmowy hosting zdjęć i obrazków
Imię----Shadow
Pseudonim----Shad
Wiek----3 lata
Płeć----Wadera

Nowy członek watahy!!!!!


Imię----Laila
Pseudonim----Śnieżna
Wiek----4 lata
Płeć----Wadera

Od Nali

Jacob zaczynał mnie wnerwiać swoją uprzejmością, wolałam go gdy był sobą, ponurym, skrytym, kochanym wilkiem, a nie miłym (za miłym) wilkiem.
Postanowiłam nie siedzieć w jaskini tylko wybrać się do lasu, tam mogłam być sobą...
..........................................................................................................
15 min później
Zaczełam się bać, nie znałam tego miejsca, zgubiłam się... Nagle usłyszałam kroki. Szybko wtopiłam się w przestrzeń. Bałam się, kroki były coraz głośniejsze...
- NALA !!!!, NALA!!! - Rudy tak to był mój Rudy.
- Jacob tu jestem! - odpowiedziałam mu, oraz zmieniłam szybko wygląd.
- Gdzieś ty się podziewała, wracajmy do watahy -  Jacob nie czekał aż mu odpowiem, ruszył biegiem nie czekając na nic. Ruszyłam za nim, miałam nadzieje że zna drogę powrotną. Jednak się myliłam ....
CDN

środa, 27 lipca 2016

Od Talii do Looka

-A ty ją kochałeś? -zapytałam z niepewnością jak ja nie rozumiem miłości!! I jak ona umarła!! Co sie stało z watahą!?  Mam tyle pytań ale przecież nie wypada o coś takiego pytać pytać jeszcze w jej obecności.
-Nie wiem.  Nie na pewno nie. Powiedz mi ile ty masz pytań? -czyta mi e myślach czy co?!
-Oj dużo.
-To dawaj -był bardzo pewny siebie
-Okej. Co sie spało z watahą? -byłam niepewna tego co mówię
-Dalej funkcjonuję.
-Jak z niej odeszłeś? -nabierałam pewności
-No cóż, któregoś dnia gdy był jej pogrzeb. Wykonałem sie niepostrzeżenie. Wszystko poszło gładko bo wszyscy byli zajęci.
-Co znaczy że unikałeś jej tylko w tedy gdy było to możliwe?
-No wiesz w lasach czy nad jekąś rzeką. Ale na przykład na wilczych spotkaniach musiałem ją widywać.
-Coś miałam się jeszcze pytać ... A!  Czy gdybyś miał wybór to byś tam nie dołączył.
-Ale ja miałem wybór . Zawsze mogli mnie zagryść. -uśmiechnął się
-Ale mi chodzi o taki normalny. Wiesz chyba o co mi chodzi, że... -przerwał mi
-Tak rozumiem. Nie. Nie dołączył bym. Jesteś strasznie gadatliwa. -przyznał
-Tak ale tylko przy basiorach -uśmiechnęłam się a on odwzajemnił usmiech.
Look?

Od Look'a do Tali

- No dobra, dobra zacznę od początku... Zanim dołączyłem do tej watahy, żyłem sobie tak normalnie w lesie nie? No i pewnego dnia stanąłem na drodze pewnej watahy i miałem dwa wyjścia dołączyć, albo być zagryzionym, więc wybrałem dołączenie. Córka alfy - Lenna zakochała się we mnie na zabój. Była gotowa zrobić dla mnie wszystko, gdybym jej kazał. Unikałem jej zawsze kiedy tylko mogłem. Niestety los miał dla niej zły scenariusz i umarła w jakiś niewyjaśnionych okolicznościach. Od tamtej pory prześladuje mnie jako duch. Ten wilk na rzece to była ona. Musisz się przyzdzwyczaić do jej obecności - uśmiechnąłem się szarmancko
- Okej... - powiedziała
Usiadła kawałek ode mnie i zaczęła rozmyślać. Szczerze? To była pierwsza osoba, której powiedziałem o Lennie. Dodając na marginesie to iż jest ona chora psychicznie (Lenna oczywiście). Po dłuższej ciszy Talia powiedziała:
-....

Talia? 

Od Lucy do Zack'a

Po wyjściu z jaskini Zack'a chciałam pójść w jakieś ciekawe i magiczne miejsce. Chwilę się zastanawiałam, po czym zdecydowałam, że udam się nad Rzekę Snu.
Po drodze przechodziłam przez niewielki lasek i co chwilę spadały na mnie zwisające krople z drzew i krzaków po niedawnej burzy. Sara dzielnie podążała za mną, ponieważ dzisiaj miała już wystarczająco dużo do czynienia z wodą.
Po pół godzinnej wędrówce dotarłam do Rzeki Snu. Pomyślałam, że odpocznę chwilę przy brzegu, a rzeka niech zrobi swoje. Tak też zrobiłam, położyłam się, a po chwili zasnęłam.
Gdy się obudziłam Sara spała obok mnie, postanowiłam że nie będę ją budzić. Kiedy wstałam, zobaczyłam śpiącego wilka po drugiej stronie rzeki.
Weszłam do wody i popłynęłam do niego. Gdy wyszłam na brzeg okazało się, że to Zack smacznie sobie śpi. To mnie trochę rozśmieszyło.
- Cześć Zack! Obudź się! - powiedziałam, a basior powoli otworzył oczy.
- Lucy! Znowu się spotykamy. Czemu jesteś cała mokra? - zapytał nieco zaspanym głosem.
- Ponieważ przepłynęłam rzekę, bo podobnie jak ty, smacznie spałam tak jak Sara, która dalej tam śpi. - powiedziałam z uśmiechem na pysku.


Zack?

Od Talii do Zacka

-Wiesz czarami czuję się samotna i nieszczęśliwa a przy tobie jestem taka radosna. To dla mnie takie dziwne a czasmi niezrozumiałe. Nie mam takich prawdziwych przyjaciół prócz Lucu, ale ostatatnio nie ma dla mnie czasu. To takie przygnębiające. Dlatego lubię pływać bo wtedy zapominam o wszystkim i myślę tylko o tym co robie w danej chwili . Co o tym myślisz?  Co mam zrobić?
-Eeeee-zaciął sie i zastanawiał co powiedzieć
Zack? Sory że takie krótkie .

Od Zack'a do Tali

- Dzięki... To chyba zaszczyt no nie? - zapytałem unosząc jedną brew
- A nie wiem - odpowiedziała
Jak na zawołanie poczułem podmuch wiatru.
- A tak w ogóle, masz tak, że jak odczuwasz jakieś emocje woda je materializuje? -
- Nie wiem.. Nigdy się temu nie przyglądałam... A ty tak masz? -
- Jasne, że tak... W końcu od czego jest żywioł? -
- No od obrony i wgl do ułatwiania życia -
- No może tak -
Chciałem coś powiedzieć, ale się powstrzymałem. Za dużo mówić też nie można. Tak szczerze chciałbym mieć przyjaciela, któremu mogę się wyżalić, ale takiego nie mam. Nie zaufałem jeszcze nikomu. Moje emocje komulują się we mnie. Kiedyś przez to wybuchnę. Chyba, że przyjaciela znajdę. Na tą myśl uśmiechnąłem się.
- Z czego się śmiejesz? - zapytała Talia
- A z niczego - powiedziałem
- Codziennie mnie zadziwiasz - powiedziała i westchnęła
- Coś się stało? - zapytałem
- Nie nic - powiedziała już smutniejszym głosem
Ciekawe o co chodzi?

Talia?

Od Talii do Looka

Nie byłam pewna czy na pewno tam już nikogo nie było.  Miałam taki dar że gdy jest jakiś Duch to przeszywa mnie zimno . Nir byłam pewna jednak czy ma rację.
-O co chodziło? -Zapytałam
-O nic. -odpowiedział jednak wiedziałam że kłamie.
-Mów -lekko go przydusiłam
Ale nie naprawdę chodzi mi o coś w rodzaju rozkazu czy coś.
-To długa historia. -sprawił mnię
-mamy sporo czasu- skłamałam jednak nigdzie mnie się nie spieszyło
-No dobra,  dobra zacznę od początku...
Look?

Od Talii do Zacka

-Ja? -zapytałam lekko sie zastanawiając
-Nie to drzewo. -odpowiedział żartobliwie -Jasne że ty.
-Ja władam wodą.
-To znaczy? -Chciał żebym się pochwaliła
Po lewej stronie uniósł się mały strumyczek, z którego zrobił się wodospad, a następnie spadł w całości na Zacka.  Był mokry. Zaczęłam się chichotać, a on nie był szczególnie zadowolony. Potem również się roześmiał.
-Woda daje mi siłę i spokój,  leczy me rany,  a myślisz dlaczego moja jaskinia jest z wodospadami?
-No nie wiem-Powiedział lekko wściekł.
-Wiesz tak jak ty lubisz wiatr ja lubię wodę.
To takie proste. -Uśmiechnęłam sie do niego potulnie -Widocznie teraz nie ma wiatru.
-Dlaczego tak uważasz?
-Bo jesteś zły
I znów się roześmieliśmy.
-Wiesz naprawdę cię lubię. -powiedziałam jednak nie zbyt pewna
Zack?

poniedziałek, 25 lipca 2016

Sto lat, sto lat...!!!

Aramisa obchodzi dzisiaj dwudzieste-siódme urodziny!!! Zdrowia, szczęścia i pomyślności, dużo królików, saren, przyjaciół, polowań, zabawy i żeby ten rok życia był dla ciebie szczęśliwy. Te życzenia składa ci cała wataha!!!!!!
                                                                                                                     Talia

Sto lat, sto lat...!!!

Alqalb Al'aswad obchodzi dzisiaj siedemnaste urodziny!!! Zdrowia, szczęścia i pomyślności, dużo królików, saren, przyjaciół, polowań, zabawy i żeby ten rok życia był dla ciebie szczęśliwy. Te życzenia składa ci cała wataha!!!!!!
                                                                                                                     Talia

Od Zacka do Lucy

- To do zobaczenia - powiedziałem
Wadera wyszła razem ze swoim lampartem, a ja udałem się w głąb jaskini. Usiadłem przy jednym z okien i rozmyślałem.... Powiedziałem rozmyślałem? Tak naprawdę to oglądałem to co dzieje się za oknem. Nie mam o czym rozmyślać. Po chwili zdecydowałem, że pójdę nad rzekę snu.
- Blue! Idziemy! - krzyknąłem wychodząc
Ta jaskinia jest tak magiczna, że jak siedzisz na jednym z końców, a ktoś woła cię z początku jaskini to słychać wszystko idealnie. Wyszedłem z jaskini.
- Blue! Gdzie ty jesteś?! - krzyknąłem
Smok nadal się nie pojawiał.
- Masz trzy sekundy! Raz...Dwa...-
I w ostatniej sekundzie smok przybiegł.
- Co ja z tobą mam... Idziemy na spacer - powiedziałem i ruszyłem w wybrane miejsce
Już z daleka słyszałem uspokajający szum wody. Kiedy w końcu dotarliśmy na miejsce położyłem się i zamknąłem oczy...
[...]
Obudził mnie jakiś śmiech.
- Cześć Zack! Obudź się! -

Lucy?

Od Zacka do Tali

- Może do lasu? - zapytałem
- Okej - uśmiechnęła się
- No to ruszajmy -
Szliśmy wolno i w ciszy. Przelatywały obok nas najróżniejsze ptaki, owady i inne stworzenia natury. Było cicho, ale nie przeszkadzało nam to. W końcu doszliśmy nad jakiś strumień. Usiadłem nad jego brzegiem. Poczułem podmuch wiatru.
- Mmmm... Idealnie... - powiedziałem cicho
- A tak w ogóle - powiedziała Talia siadając obok, a po chwili dodała - Dlaczego tak bardzo fascynujesz się wiatrem?-
- To mój żywioł - powiedziałem
- Aha... -
- A ty? -
- Co ja? -
- Jakie masz moce? -

Talia? Sory, że takie krótkie.

Od Looka do Tali

- Jak chcesz... - powiedziałem
Czasami gdy się stresuję, ukazują się dusze zmarłych wilków. Tak to już jest z tymi duszami... Nad wodą zauważyłem - Lennę - duszę, która mnie prześladuje. Wszędzie za mną łazi i w ogóle. Za życia była we mnie zakochana i to jest powodem jej prześladowania.
- Look? - zapytała Talia
- Tak? -
- Czy ty też tam kogoś widzisz? - zapytała wskazując miejsce gdzie stała Lenna
- Tak. To jest Lenna. Jest zmarłą duszą, która mnie prześladuje, bo za życia...się...we mnie podkochiwała - mówiłem coraz wolniej i niewyraźniej
- Co? -
- A nic nic. Widzisz? Już tam nikogo nie ma -
- Masz rację -
Odetchnąłem z ulgą, kiedy wilczyca przyznała mi rację.

Talia?

piątek, 22 lipca 2016

Od Talii do Looka

-To tylko Ja-Powiedziałam wychodząc pewnie ujrzał szarą wilczyce.
-To znaczy?-Spytał
-Talia.-Powiedziałam wychodząc z lasu
-A ja Look.
-To ty ten nowy basior w wataszy samotnego wilka?
-Tak, a ty?-Zapytał
-Ja jestem tam alfą.-Odparłam
-A przepraszam nie wiedziałem.
-Przecież mnie nie zagryzłeś tylko przywitałeś.
-No w sumie.
-Idę się wykąpać. Popływasz ze mną?
-Nie oszczędzę sobie.-Odpowiedział a ja wskoczyłam do wody.
***
Gdy wyszłam, otrzepałam się i chyba kilka kropel spadło na niego. A ja zmieniłam kolor sierści.
-Sorry-Przeprosiłam go
-Nic nie szkodzi.
-Mogę się koło ciebie położyć obok ciebie?
Look?

Od Talii do Zacka

Po niewyspanej nocy byłam lekko niewyspana. Poszłam na łąkę by cos upolować. Chodziłam lecz nic nie upolowałam. Przez chwile myślałam by nie zawołać Belli. Ale postanowiłam że poczekam , aż sama coś znajdę. I się nie myliłam. Po chwili ujrzałam jelenia , nie zajęło mi to zbyt dużo czasu. Bardzo szybko zatopiłam kły w jego karku. Potoczyłam się nad najbliższe drzewo i tam się położyłam. Zjadłam mą ofiarę i szybko usnęłam.
***
Gdy się obudziłam ujrzałam wilka idącego ścieżką. Chyba mnie nie zauważył. Rozpoznałam iż\ż to był Zack.
-Cześć.-Powiedziałam lekko zaspana
-O Hej nie zauważyłem cię.
-Sama bym się nie zauważyłam.-Przyznałam. Zaśmiał się
-A co tu robiłaś?-Spytał
-To tak w skrócie. Bez senna noc. Polowanko. Jeleń. Spanie/odsypanie.-Zahihotałam  i ziewnęłam.
-Ale dalej jesteś zmęczona?-spytał z troską
-Ale tylko troszkę.-odparłam
-Jak chcesz to sobie pójdę.
-Nie zostań tak naprawdę przeszła bym się.
-A gdzie chcesz pójść?-Spytał
-Nie wiem ty wybierz.-Popatrzyłam na niego i wstałam
Zack?

Od Lucy do Asaki'ego Ebaonm'a

- Witaj. Ja mam na imię Lucy i jestem betą Watahy Samotnego Wilka, ale naprawdę nie musiałeś tego robić.
- Po prostu wyczułem, że jesteś kimś ważnym. - odpowiedział, a ja się uśmiechnęłam.
- Jak byś chciał to mógłbyś dołączyć do watahy. - powiedziałam.
- Naprawdę? Bardzo byśmy chcieli. Ahh, zapomniałem ją przedstawić. To jest Rua, moja towarzyszka.
- Miło mi Cię poznać Rua, no ale teraz już chodźmy, bo muszę powiedzieć Tali, alfie watahy, że dołączyłeś.
Ruszyliśmy dosyć wolnym krokiem przez las. Po 15 minutach marszu byliśmy już przy jaskini. Gdy weszliśmy do środka zawołałam Talię, a ona po chwili przyszła. Powiedziałam jej, że Asaki dołączył do watahy, a ona bardzo się ucieszyła.
Jeszcze chwilę rozmawialiśmy, a potem wyszłam z jaskini razem z nim.
- Lucy, czy mogłabyś mnie oprowadzić, pokazać różne tereny watahy? - zapytał.
- Jasne, i tak nie mam żadnego innego zajęcia. - odpowiedziałam.


Asaki?

Od Looka do (Ktoś odpisze?)

Postanowiłem trochę zwiedzić nową watahę. Razem z Jasminą wędrowaliśmy po jakiejś puszczy, a po chwili wyszliśmy na polanę.
- Ale tu jasno - powiedziała Jasmi
- To chyba dobrze? -
- Może tak może nie... Nie jestem przyzwyczajona do takiego słońca -
- Oj, nie narzekaj. Ciesz się, że cię nas przyjęli -
- Okej, okej -
Dalej szliśmy w ciszy. W końcu doszliśmy na jakieś pole, gdzie podobno jest dużo jeleni.
- Poczekaj tu, a ja coś sobie upoluję - powiedziałem
- Ok -
Pobiegłem w głąb pola i znalazłem dorodnego jelenia.
- Tutaj jesteś - powiedziałem szeptem
Szybko go upolowałem i wróciłem do Jasmin.
- Idziemy nad rzekę kamieni, czy jakoś tak? - zapytała
- Ok -
Wziąłem jelenia w pysk i poszliśmy nad rzekę kamieni. Usiedliśmy na jakimś większym kamieniu. Zacząłem konsumować swój posiłek.
- Ładny koń - usłyszałem z oddali
- Dzięki? Kim jesteś? - zapytałem w głąb lasu


Ktoś odpisze?

Od Lucy do Zack'a

- A ja jestem Lucy, beta Watahy Samotnego Wilka.
- Naprawdę!? Ja też tam należę. I nie wiedziałem że jesteś betą.
- Nic się nie stało. A po za tym lubię jak mnie inni traktują normalnie. - powiedziałam.
- To dobrze.
Wtedy podeszłam i usiadłam obok niego - Wiesz, jestem nowy i jeszcze się w tym wszystkim gubię.
- Nic nie szkodzi, to normalne. - I popatrzyłam w stronę okien - Ale leje nie?
- Tak i to bardzo - Przyznał.
I w tym momencie w wejściu stanęła Sara. Popatrzyłam na nią ze zdziwieniem, ponieważ była przemoczona do suchej nitki.
- Sara! Jak mnie tu znalazłaś? - zapytałam.
- To proste. Poszłam za twoimi śladami. - odpowiedziała.
- Zack, to jest Sara, moja towarzyszka. Sara, a to jest Zack, zaproponował mi tutaj przeczekanie tej okropnej ulewy.
- Witaj Saro, miło mi cię poznać. - powiedział Zack.
- Mi również. - odpowiedział Sara.
Nastała chwila ciszy, a po chwili przez okna wpadły promienie słońca.
- Oo, przestało już padać, to na nas już czas. Sara, choć, idziemy. - I skierowałyśmy się w stronę wyjścia.

Zack?

Nowy członek watahy!!!!!

Imię----Look (czyt. Luk)
Pseudonim----nie ma chyba, że ktoś mu wymyśli
Wiek----6 lat
Płeć----Basior

Od Zack'a do Talii

Wstałem jeszcze przed wschodem słońca. Wsiadłem na Blue i polecieliśmy w odosobnione miejsce. Znaleźliśmy je kiedy szukaliśmy polany. Usiedliśmy na dużym kamieniu i podziwialiśmy wchód słońca. Było pięknie.  Kiedy słońce wzeszło Blue poleciał do jaskini, a ja wszedłem w las. Nad strumykiem znalazłem dorodnego jelenia. Szybko go upolowałem i zjadłem. Kości pozostawiłem padlinożercom. Gdy przechodziłem obok jednego z większych drzew spotkałem lamparta. Zatrzymałem się i przyjrzałem mu się. Gdy się napatrzyłem poszedłem dalej.
***
W końcu doszedłem na polanę. Dziś nie działo się nic ciekawego, więc postanowiłem pójść do siebie. Wszedłem do jaskini i poszedłem do najbardziej oświetlonej groty. Patrzyłem na świat. Światło powoli zaczęło mi przeszkadzać, więc przeszedłem się do najciemniejszej groty. Usłyszałem miałknięcie. Poszedłem w stronę odgłosu. Po chwili zauważyłem gromadkę małych rysi białych. Po chwili przyszła ich matka. Nie wierzę, w mojej jaskini są właśnie najbardziej płochliwe zwierzęta. Z resztą, nie dziwię im się. To jest chyba najciemniejsze i najchłodniejsze miejsce w lesie. Tym bardziej, że ich matka zrobiła im miejsce gdzie jest tylko śnieg. Zostawiłem ich samych i wyszedłem z jaskini. Nie będę nikomu o tym mówić. Po co ma się robić zamieszanie. Mnie one nie przeszkadzają. Może będę pierwszym wilkiem, który ujarzmi rysia? Ale jedno jest pewne i tego nigdy nie zmienię: NIKOMU O NICH NIE POWIEM, NAWET TALI.

Talia?

Od Talii do Zacka

Zostałam sama . Obserwowałam gwiazdy zastanawiając się dlaczego znów mnie zostawił. ,,No cóż tac są faceci'' pomyślalam. Było już późno więc postanowiłam udać się do jaskini . Po drodze rozkoszowałam się urokiem nocy . W słuchałam się. Usłyszałam szum strumyka, odgłos wydawany przez sowy, jak mrówki pod moimi łapami pracują, jak wiewiórki wzdychają przez sen. Miło się tak szło. Wyjątek to taki że byłam sama. Jednak to mi teraz nie przeszkadzało bo ujrzałam światło wiodące z mej jaskini. Przyspieszyłam. Gdy weszłam do mojej groty Cora powitała mnie z radością,  a Bella się uśmiechnęła. Rozmawiałyśmy. Nie rozumiem dlaczego one siedzą ciągle w jaskini i nic nie robią. Próbowałam zasnąć lecz nic więc wyszłam na zewnątrz,  siadłam na skale i wpatrywał się w gwiazdy. Ujrzałam Gwiazdozbiór Kate.
-I co ja mam teraz zrobić -Zapytałam ją z nadzieją że odpowie ale się nie odezwała.
Zack?

czwartek, 21 lipca 2016

Od Zacka do Talii

-Nie - powiedziałem po chwili zastanowienia
 - To po co tu jeszcze jesteś? -
- A nie chcesz żebym tu był? Zawsze mogę sobie iść -
- Nie! - zawołała i po chwili dodała - Zostań - - Ok
***
Było już całkowicie ciemno. Oglądaliśmy gwiazdy. Jako pierwszy zauważyłem gwiazdozbiór Kate.
- Patrz! Gwiazdozbiór wilczycy Kate! - powiedziałem
- Masz rację! Nie zauważyłam go -
 ***
- Na mnie już czas - powiedziałem wstając Wstałem.
 - Nie idziesz? - zapytałem
- Jeszcze posiedzę i popatrzę na gwiazdy -
- Ok - Poszedłem do jaskini. Położyłem się w swojej grocie i zasnąłem.
Talia?

środa, 20 lipca 2016

Od Talii do Zacka

Gdy odszedł próbowałam za nim biec ale nie wiedząc czemu zatrzymałam się. Czułam że nie chce mnie teraz widzieć. Poszłam więc do swojej jaskini nawet nie zauważyliśmy jak już było południe. Jak ten czas szybko mijał. Gdzy dotarłam do swojej groty Bella mnie o wszystko wypadał jakbym była u spowiedzi. Postanowiłam się wyrwać i pobiegłam przed siebie. Dotarłam do jeziora i zauważyłam że na jednym z kamieni siedzi Zack.
-Już nie jesteś sfochowany ? -pytałam
-To zależy. -zaczęłam podchodzić do niego gdy zaburczało mi w brzuchu, uświadomiłam sobię że nie jadłam nic prócz śniadania. -Jesteś głodna?
Spytał z troską, a ja pokiwałam łbem.
-Lekko ale zaraz sobie coś u poluje. -I już miałam się odwrócić gdy zawołał
-Poczekaj. Masz. -wskazał łbem na kawał mięsa -zjedz sobie
-Nie upoluje sobie.
-Teraz to ja ci rozkazuje .
Nie chciałam sie kłócić więc popatrzyłam na niego z niezadowoleniem i usiadłam przy nim  . Jedząc czułam jego wzrok na sobie. Gdy dokończyłam jego jedzenie poczułam ogromne zmęczenie  . Położyłam sie obok niego lekko się o niego opierając. Cały czas sie na mnie patrzył jednak mi to nie przeszkadzało  . Zasnęłam.
***
Gdy się obudziłam wciąż był przy mnie i nadal sie patrzył jakby nie spał. Popatrzyłam sie na niego.
-Ciągle tu byłeś? -było już ciemno wiec chyba długo spałam.
Zack?

Od Zacka do Talii

To było nawet ciekawe...
- Musisz mi coś obiecać? - powiedziałem kiedy już siedzieliśmy na brzegu rzeki
- Słucham? -
- Nigdy, ale to nigdy już więcej nie pociągniesz mnie za grzywkę, ok? Obiecujesz? -
- Nie obiecuję - zaśmiała się
- To ja mam focha - powiedziałem z udawaną złością i po chwili dodałem - Idę sobie -
Podniosłem łeb do góry i zamknąłem oczy. Na ślepo wszedłem w las.
- Zack poczekaj! - słyszałem za sobą wołanie Tali
- Mam focha - powiedziałem
Tak rzeczywiście to nie wiedziałem dokąd iść. Z pomocą przyszedł mi wiatr. Pokierował mnie do mojej jaskini. Gdy wszedłem do swojej groty nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Nudziło mi się.
*15 minut później*
- Chyba mi się przysnęło - powiedziałem do siebie
Wyszedłem z jaskini. Było popołudnie.
~Przydałoby się coś zjeść~ pomyślałem i pobiegłem w głąb lasu
Na słonecznej polanie znalazłem dorodnego jelenia. Szybko go upolowałem. Swą zdobycz zaniosłem nad rzekę kamieni, gdzie go zacząłem konsumować.

Talia? 

Od Talii do Zacka

Zauważyłam Zacka akurat wtedy gdy rozmawiałam z Lucy o dzisiejszych przeżyciach.
-Poczekaj-powiedziałam do nie następnie pobiegłam do niego- Cześć
-O hej nie usłyszałem cię.-Powiedział otwierając jedno oko
-Wyspałeś się?-Zapytałam
-Tak. O której ty wstałaś?-Spytał
-Tak około 7. A ty?
-No teraz właśnie. Z kim rozmawiałaś?-Wymienialiśmy się pytaniami
-Z Lucy chodzi!-Powiedziałam ale on się nie ruszył
-Nie po co?-Widocznie mu się nie chciało
-Porozmawiasz z nami , ty lepiej opowiadasz ode mnie.- Szarpnęłam za jego grzywkę by wstał
Po krótkiej przepychance udało mi się go podnieś i zaprowadzić do niej.
-Cześć-Powiedziała Lucy
-Witaj-Odparł-I co teraz -Spytał patrząc na mnie
-No opowiedz jej
Po opowiedzeniu historii
-Faktycznie od ciebie lepiej opowiada-Przyznała Lucy a ja popatrzyłam na nią wkurzona.
-A dziękuję-Powiedział Zack
-Proszę-Odpowiedziała Lucy-Muszę już iść  do jutra
Po jej oddaleniu zapytałam Zacka czy się przebiegniemy ale jego odpowiedź była oczywista ,,Nie chce mi się''
-Ale z ciebie Leń-Powiedziałam
-No i co z tego
-To z tego że ci karze-I znów szarpnęłam tą jego grzywkę - Ty gonisz
I popędziłam przed siebie tym zrazem jednak pobiegł za mną. Był troszkę szybszy ale jak mnie wyprzedził ja również przyspieszyłam. Biegliśmy w łeb w łeb aż w pewnym momencie wpadliśmy do jakiegoś jeziora a dokładnie w turlikaliśmy się. Równocześnie wynurzyliśmy się z śmiechem.
Zack?

Od Zacka do Talii

Usłyszeliśmy kroki ludzi. Ech... Czy oni zawsze muszą mieszać się w nie swoje sprawy? Używając mocy wiatru wywiałem ich z jaskini i przeniosłem bardzo daleko.
- Teraz to już nic ci nie grozi... Blue! Idziemy! - powiedziałem
Smok wstał i podbiegł do mnie.
- Do jutra! - krzyknąłem  i wsiadłem na smoka
Po chwili byliśmy w domu. Ułożyłem się na swoim miejscu i zasnąłem.
****
Wstałem późno. Czemu się dziwić? Obudzono mnie pośrodku nocy. Wstałem o dziwo wyspany. Wyszedłem na zewnątrz. Postanowiłem pójść na główną polanę, zawsze było tam dużo osób i innych. Z daleka zauważyłem jak Talia rozmawia z jakąś waderą. Postanowiłem im nie przeszkadzać i poszedłem pod jedno z drzew. Dawało niesamowity cień. Usiadłem i zamknąłem oczy. Przeszedł przeze mnie podmuch wiatru. Wiatr zawsze mnie uspokajał i dawał siłę. Rozmarzyłem się i zacząłem słuchać wiatru, zawsze miał jakieś światowe nowinki.

Talia?

wtorek, 19 lipca 2016

Od Talii do Whhittey

-Nie w sumie -odpowiedziałam bez zaufania przed znalezieniem sie przed nią przybrała wygląd szarej wader
-Kim jesteś??  -spytała niepewnie
-Nazywam sie Talia i jestem Alfą watahy samotnego wilk,,  a ty? -odpowiedziałam pytaniem
-O kurczę przepraszam nie wiedziałam nazywam się Whhittey i jestem nowo nabytą wiedzę twoje watasz-odparła
-Tak obiło mi się o uszy , czemu nie śpisz  ?-zapytałam zmieniając kształt na czarno-fioletową wadere
-Właśnie miałam iść spać -odparła
-Chcesz się przespać u mnie w jaskini  ?-zapytałam uprzejmie
-No mogę  , a to daleko  ?
-Nie -odpowiedziałam i ruszyłyśmy w drogę .
Podczas jak tak szłyśmy zauważyłam że zaczyna zasypiać więc kazałam jej się oprzeć o mój bok by lepiej nie upadła.
Whhittey?

Od Talii do Zacka

-Zack! -zawołałam-Bardzo ci dziękuję.
-Nie ma za co to chyba należy do moich obowiązków- odparł
-Może wejdziesz na pijemy sie wody mam też kilka zajęcy.
-Nie dziękuję -odparł
-No choć proszę nie zostawiaj mnie samej najlepiej to wogóle zostań na noc bo będę się bała -powiedziałam sprytnie
-No dobrze ale na noc nie zostajemy- warknął , weszliśmy do moje jaskini i chyba go trochę oszołomiła bo zrobił dziwną minę, jego smok położył sie koło mojego ,a Bella , ktora właśnie opiekowała sie Corą popatrzyła się  na mnie jakby nie wiedziała co robić  . Pokiwałam jej łbem żeby sie nie martwiła i wróciłam do Zacka  . Zaprowadziłam go do jednego z moich wodospadów by podać mu wodę i zająca . Miałam zrobioną specjalną klatkę z trawa gdzie kicały sobie dzieki czemu byly cały czas świeże  . Chyba był troche pod wrażeniem tego pomysłu. Rozmawialiśmy dość długo gdy nagle za jaskini usłyszeliśmy czyjeś kroki. To byli ludzie!!!!
Zack ??

Od Whhittey do Talii

Była noc. Pomimo lekkiego wiatru dosyć ciepła noc... Usiadłam na trawie i spojrzałam w niebo przypominając sobie dawne czasy, kiedy to jeszcze siedziałam nocą z Raverem i marudziłam mu, że to jeszcze nie pora na spanie. Teraz wiem, jakim byłam uciążliwym szczeniakiem, hehe ... Śpiąca zebrałam się z trawy, i ruszyłam pod jedno z drzew. Byłam nieźle wykończona dzisiejszym spotkaniem... Szczerze wolałabym już nigdy nie spotkać mojej bratowej, ot to ,,najlepsza osoba" jaką mogłam poznać... Już miałam zamykać oczy i powoli zasnąć, kiedy poczułam zapach innego wilka niedaleko. Powoli wstałam i szybko doszłam do normalnego stanu... Nastawiłam się cicho na atak, chociaż byłam już mocno zmęczona walką... Wilczyca zbliżyła się do mnie, a ja podeszłam bliżej.
-Mogę w czymś pomóc ? -zmierzyłam ją przyjaznym spojrzeniem, ale cały czas nieufnym.
Talia ?

Od Asaki 'ego Ebaonm' a do Lucy

Spojrzałem na jednorożca, który spał obok mnie.
- Idziemy dalej. - powiedziałem z lekkim uśmiechem. Ta tylko prychnęła wesoło potrząsając pyskiem. Wybiegliśmy z jaskini szukając nowego domu. 
- Czujesz to? - spytała klacz strzygąc uszami.
- Tak. inne wilki. - odpowiedziałem patrząc w stronę zapachu. Po chwili tam ruszyłem. Napotkałem jakąś waderę. Była ona biało-fioletowa, a co najważniejsze wyglądała jak jakaś boginia.
- Witam serdecznie. Nazywam się Asaki Ebaonm i szukam nowego domu. - powiedziałem z lekkim skłónem oddając jej szacunek. Jej zapach świadczył, że jest kimś ważnym. Spojrzałem na białą klacz, która powoli podeszła do nas mierząc waderę wzrokiem.

 Lucy?

Od Zack'a

Początek istnienia
(to opowiadanie opisze przeszłość Zack'a)

Był wieczór kiedy przyszedłem na świat. Matka była bardzo szczęśliwa, że będzie miała też syna. Było nas czworo - ja i moje trzy siostry. Bardzo je kochałem, chociaż dokuczały mi i wywyższały się, ponieważ byłem najmniejszy z miotu. Gdy już razem z siostrami ukończyliśmy rok, mama postanowiła, który z żywiołów na nas przypadł. 1 siostra - Laura otrzymała ziemię, można było się tego spodziewać, najbardziej przypominała ojca i z wyglądu i z charakteru. 2 siostra - Maja też otrzymała ziemię. Tak jak Laura byłą jak ojciec. 3. siostra - Mia otrzymała naturę, po matce. A ja otrzymałem wiatr po dziadku ze strony mamy. Z całej naszej wilczej rodziny tylko ja i dziadek posiadaliśmy wiatr.
Ja osobiście najbardziej lubiłem Mie. Była bardzo spokojna i to w niej uwielbiałem. Miałem półtora roku kiedy dostałem Kucz Nilu. Był to prezent od dziadka. Nosił go on przez całe swoje życie i powiedział, że teraz moja kolej. Nosiłem go z dumą przez kolejne pół roku. Gdy skończyłem dwa lata, urok dzieciństwa prysł. Ojciec coraz rzadziej przebywał w domu, a matka urodziła kolejną czwórkę szczeniaków i już przestaliśmy być tacy ważni, bo na pierwszym miejscu były teraz kolejne młode. Przestało mi się to podobać. Zostałem wyrzutkiem. Nikt już się mną nie przejmował. Musiałem dla siebie robić wszystko sam. Miałem tego dość. Musiałem tyrać dla siebie i dużo młodszego rodzeństwa. Miałem dość. Pewnej chłodnej nocy uciekłem i nie wróciłem. Poczułem się wolny i nie zależny. Nie musiałem już pracować dla siebie i 5 innych. Upolowałem jednego jelenia i wystarczyło. Uczyłem się sam i od wilków, które napotkałem na swej drodze.
***
Była chłodna noc. Siedziałem na pustej polanie i oglądałem księżyc. W powietrzu poczułem czyjąś obecność.
- Hej... Fajny wisiorek - powiedział ten ktoś i usiadł przede mną.

cdn.

Nowy członek watahy!!!!!


Imię----Whittye
Wiek----17 lat
Płeć----Wadera
Data urodzenia----  13.08.1999 rok

Od Zacka do Talii

- Talia to zbyt niebezpieczne. Nie możesz tam iść. Zostaniesz tu - powiedziałem stanowczo i zawołałem Blue
- Nie, ja muszę iść ją odnaleźć -
Wskoczyłem na smoka. Talia chciała zrobić to samo, ale wznieśliśmy się w powietrze. Zaczęliśmy odlatywać.
- Zack! - krzyczała Talia
- To dla twojego dobra! - krzyknąłem i już po chwili straciłem ją z oczu.
Blue nagle stanął. Zauważyłem plamki krwi na większych liściach.
- Leć tak jak one pokazują - powiedziałem
Smok wykonał polecenia. Po chwili dolecieliśmy do jakiegoś obozu. Cora zamknięta była w mega dużej klatce. Skrzydła miała związane, a na szyi miała założony łańcuch. Cicho wylądowaliśmy. Było późno więc ludzie spali w namiotach, a ognisko było zgaszone. Cicho podszedłem do klatki. Wysunąłem pazur i starałem się otworzyć kłódkę. Za trzecim razem się udało. Powoli wyprowadziłem obolałą Core. Zaprowadziłem ją do lasu gdzie przeciąłem sznur, który trzymał jej skrzydła. Łańcuch też był zapięty na kłódkę, więc znowu starałem się ją odpiąć pazurem. Tym razem udało się od razu. Cara na szczęście była w stanie latać. Wszedłem na swojego smoka i polecieliśmy.
****
Dolecieliśmy jeszcze przed 3. Talia siedziała zdenerwowana przed jaskinią. Gdy zauważyła swojego smoka bardzo się ucieszyła. Spokojnie wylądowaliśmy.
- Zrób jej jakiś okład. Jest pokaleczona, a szczególnie na szyi - powiedziałem
Talia dokładnie obejrzała Core.
- No stary to na nas już czas - powiedziałem do smoka
Odkręciliśmy się i zaczęliśmy odchodzić.

Talia?

Nowy członek watahy!!!!!


Imię----Asaki Ebaonm
Pseudonim----Jeśli jesteś jego przyjacielem możesz używać jednego z imion, albo skrótów takich jak As czy Eab.
Wiek----6 lat
Płeć----Basior

Od Talii do Zacka

-Przecież się nie pali-powiedział lekko zaspany.
-Cora zniknęła! -Powiedziałam -Wołam jej ale nie przelatuje. Nie wiem co się z nią dzieje .
-Wow spokojnie. Powoli  . Co się stało i kiedy zauważyłaś że zniknęła?
-Godzine po tym jak przyleciałaśmy do jaskini.
-Zostało coś po niej ?-zapytał
-Trochę krwi- powiedziałam z przejęciem
-To dziwne  , nie wiesz czy ktoś mógł ją porwać?
-Raczej nie ale to miejsce wygląda bardziej jak pobojowisko.
-Chodźmy tam. -powiedział
***
Gdy doszliśmy na miejsce nie mogłam na to patrzeć. Wyszłam a on został . Dość długo tam był. Po około godzinie wyszedł i powiedział
-Tak na stówę ją porwano ale zrobię wszystko by ją odnaleść.
Byłam rozklekotana .
-Naprawdę ją znajdę  . Jutro rano idź do Lucy  -powiedział
-Nie ja chce iść z tobą  .-próbował zaprzeczyć ale mu nie pozwoliłam mu  .
Zack?

Od Zacka do Talii

- Nie chce mi się - powiedziałem rozciągając się na Blue
- Tobie chyba nic się nie chce - zaśmiała się
Dałem znak Blue, żeby zaczął lecieć w dół i zatrzymać się obok Talii. Wadera spokojnie schodziła z góry, a ja i smok powoli dotrzymywaliśmy jej kroku. Gdy w końcu byliśmy blisko ziemi zeskoczyłem ze smoka. Byłem pewny, że poczuję ziemię, a tu niespodzianka - zamiast ziemi wylądowałem w jakiejś kwiecistej (jakby to nazwać?) brei? Nie wiem co to do końca było, ale wiem, że nie mogłem z tego wyjść. Czułem się jakbym był w bagnie. W końcu udało mi się wykaraskać i stałem już na ziemi.
- Chyba będziemy się zbierać. Ciemno się robi - powiedziałem
- Ok... To do jutra - powiedziała wadera
- Do jutra -
Wskoczyłem na smoka i polecieliśmy w stronę jaskini. Każdy poszedł do siebie. Ułożyłem się przy ''oknie'' i tam zasnąłem.
****
Było gdzieś po północy. Księżyc świecił bardzo mocno. Mianowicie obudził mnie ból głowy. Ktoś rzucał kamieniami, znaczy się kamykami. Wyszedłem z jaskini i stanąłem od zewnętrznej strony przy ''oknie''.
- Jest tu ktoś? - zapytałem
- To ja -
Po głosie rozpoznałem, że to Talia.
- Skąd wiedziałaś gdzie śpię? - zapytałem
- Nie wiedziałam, rzucałam w każdy otwór w ścianie -
Zaśmiałem się na tą odpowiedź.
- A po co przyszłaś? - zapytałem

Talia?

Od Talii do Zacka

-Z czego się śmiejesz? -zapytałam patrząc na niego
-Bo... On ma takie śmieszne oczy- śmiał się w niebogłosy a ja czekałam aż się uspokoi chociaż fajnie wygląda jak się śmieje  .
-Może się przelecimy ?-zaproponowałam mu, a on pokiwał łbem i wskoczył na swojego smoka, zrobiłam to samo.  Latalismy jak szaleni, robiąc rużne beczki  , fikołki, przy śpieszaliśmy i nurkuwaliśmy  , jednym słowem świetnie się bawiliśmy. Było cudownie i uświadomiłam sobie że właśnie tego mi brakowało rozgrywki.
-Zatrzymamy się tu -zaproponował wyskoką górę. Stanęliśmy na jej szczęcie a ja wychyliłam się , czując jak wiatr obija się w moje futro. Zack stanął kołomnie i wyprostował się. Było po prostu cudownie , zimne powietrze przelatywało przez każdą część mojego ciała. Postanowiłam pociągnąć Zacka za jego grzywę.
-EJ! - wrzasnął
-Jak chcesz to mnie złap i zaczęłam zbiegać po kamieniach w dół.
Zack?

Od Talii do Lucy

Zmierzając w stronę pustyni wiedziałyśmy że przed nami bardzo długa droga. Rozmawiałyśmy ze sobą na różne tematy  . Najbardziej jednak zainteresował mnie temat o chłopakach.
-Jak wyobrażasz sobie swojego chłopaka  ?-zapytała mnie Lucy
-No nie wiem, żeby był silny i żeby był bardzo opiekuńczy w stosunku co do mnie. A ty?
-hym-zatanawiała się chwilę - chyba to samo i żeby był słodki.
-No tak to terz bardzo ważna rzecz potrzebna chłopakowi. -powiedziałam
-Zmieńmy tan teman  , nie wiesz za ile dojedziemy nie?
-Biegnąc tak około 15/20 min ale naszym tempem to pewnie 30/35 min . Chyba że sie po ścigamy. -Po mojej odpowiedzi gwałtownie przyspieszyła, lubię wyzwania, pobiegłam za nią , w kilka sekund ją dorobiłam i zwolniłam żeby jej nie zgubić  .
Zrobiłyśmy odpoczynek i się napiłyśmy.  By znów wyruszyć po 15 minutak ujrzałam wielką pustynię
-i co teraz  ? -zapytałam
Lucy?

Od Zacka do Talii

- Po jedzeniu chyba, nie wolno wchodzić do wody... - powiedziałem
- Oj tam! Głupoty. Wskakuj! -
- Niech będzie, ale za moją śmierć ty odpowiadasz -
- Okej - zaśmiała się
 Wolno wszedłem do wody. Lubię pływać, ale jakoś nie kręci mnie to zbytnio. Poczułem jak delikatne fale uderzają w moje ciało. Futro już zdążyło się zamoczyć i byłem mokry.
- Nurkujemy? - zapytała Talia
- Okej -
Zanurkowałem pierwszy. Dosyć płytkie to jezioro. Na moje oko na samym dnie woda miała 20 stopni. Więc jak dla mnie w sam raz. Talia była jakieś 5 metrów ode mnie. Gdy zaczęło mi brakować powietrza wynurzyłem się. Grzywka opadła mi na oczy, a słońce zaczęło suszyć mi głowę. Ponieważ było dosyć mocne szybko miałem suchą głowę. Nagle usłyszałem trzepot skrzydeł. Nie byłem w stanie ocenić co leci, gdyż gdy podniosłem oczy słońce je ''paliło''.
- Ja już wychodzę - powiedziałem i wdrapałem się na pobliski głaz
Wytrzepałem się ze zbędnej wody. Jakieś 10 m ode mnie stał dość spory czarno-błękitny smok.
- O! Cora! Przyleciałaś - wadera wyszła z wody
- To twój smok? - zapytałem
- Tak, a ty masz jakiegoś towarzysza? -
- Mam smoka. Jak chcesz to go zawołam -
- Oki -
Lekki podmuch wiatru ode mnie wystarczył, aby Blue zrozumiał gdzie ma przyjść. Po jakiś 2 sekundach przyleciał i usiadł na jakimś głazie, a po chwili podszedł do mnie i spojrzał na mnie jakby pytał
- Po co miałem przyjść skoro nic ciekawego się nie dzieje? -
Na sam ten wyraz oczu zacząłem się śmiać, a smok spojrzał na mnie jak na głupiego.

Talia?

Od Lucy do Jacoba

- Jacob, naprawdę nic się nie stało. Ja jak do niej dołączyłam to na początku też miałam pewne obawy, czy znajdę w niej swój prawdziwy dom i przyjaciół, ale to później wszystko minęło.
- Czyli się nie gniewasz na mnie? - zapytał trochę nie pewnie.
- Nie, nie gniewam. - powiedziałam z uśmiechem na pysku. - Chcesz może pójść na spacer i pogadać?
- Tak, z wielką chęcią. - powiedział i ruszyliśmy.
Spacerowaliśmy tak kilka godzin, ale czas bardzo szybko nam mijał na ciekawiej rozmowie.
Zaczynało się  ściemniać i Jacob powiedział, że musi już iść bo Nala pewnie się zaraz będzie się denerwować czemu go tak długo nie ma. Pożegnaliśmy się i pobiegł w stronę domu.
Ja jeszcze chwilę sama spacerowałam, po czym również skierowałam się w stronę swojej jaskini.

Od Lucy do Tali

Gdy chłopaki zniknęli w zaroślach wróciłyśmy do polowania.
Przechodziłyśmy przez las w poszukiwaniu jakiejś zwierzyny, gdy natknęłyśmy się na niewielką polanę. Akurat pasło się tam stado jeleni, więc schowałyśmy się w krzakach i wypatrywałyśmy jakiegoś słabszego osobnika. W pewnym momencie jedna łania oddaliła się nieco od reszty, to nam wystarczyło. W mgnieniu oka wyskoczyłyśmy z krzaków, Talia biegła prosto na nią, a ja skierowałam się trochę na ukos, żeby odciąć jej możliwość ucieczki. Po chwili Talia wskoczyła jej na zad, a ja zacisnęłam swoje szczeki na szyi. Nie minęło 5 sekund jak łania była już martwa.
Przerażone stado jeleni pobiegło do lasu, a my zaczęłyśmy jeść swoje upolowane śniadanie.
Po skończonym posiłku usiadłyśmy na trawie. Wokół  nas kwitło tysiące kwiatów.
- Ale tu ładnie. - powiedziała Talia.
- No, bardzo. To co, idziemy teraz zobaczyć Morderczą pustynię? - zapytałam.
- Tak, pewnie. W ogóle zapomniałam, że miałyśmy tam iść. - Odpowiedziała śmiejąc się.
Po chwili wstałyśmy i skierowałyśmy się w stronę pustyni.


Talia?

Od Talii do Zacka

Patrzyłam jak odchodzi, gdy już się oddalił postanowiłam wrócić do polowani.. Nie zajęło mi to długo gdyż akurat pod moimi łapami przebiegł mi zając. Zaczęłam się z nim gonić  . Przez pięć minut była niezła zabawa. Jednak złapałam go i zagryzłam. Wzięłam go w pysk i ruszyłam na przód. Dziwne że to truchło co właśnie niosę w pysku nie zauważyło mojej czarnej sierści. Powołanie zmierzała nad wodę by się ochłodzić i zjeść zdobycz.
Woda dziś wyglądała bardzo zachęcająco.  Położyłam się na pobliskiej skale i zaczęłam powoli przełykać kęsy  . Było mi bardzo wygodnie. Nagle po drugiej stronie pojawił się wilk  . Tan sam co spotkałam na łące. Było już południe i słońce straszenie jażyło. Basior trzymał w pysku wielkie go jelenia. Ja już zjadłam swojego królika a on położył się ze swoją zdobyczą po drogiej stronie jeziora widziałam go gdyż jezioro nie było wielkie,  raczej małe tak około 50 metrów na oko.
-Część -powiedziałam a on ledwie na mnie popatrzył  . Raczej zażarcie wpatrywał sie w swoją zdobyczy .
-Czejść-mruknął pod nosem
Ja nie patrząc wskoczyłam do wody i poczułam wielką ulgę  . Czułam jego wzrok na sobie. Pływałam tak przez jakieś 10/20 minut a on nie spuszczał ze mnie wzroku  . Wynużyłam się obok niego. Zjadł już całego jelenia.
-Może zamiast sie na mnie gapić , wykąpiesz się ze mną  ?
Zack ?

Od Zacka do Talii

Wstałem wcześnie, jeszcze przed wschodem słońca.
~Przydałoby się coś zjeść~ pomyślałem
Postanowiłem iść na pole tulipanów - tam zawsze się coś znajdzie. Gdy dotarłem na miejsce znalazłem bardzo dorodnego jelenia. Przygotowałem się do ataku. Gdy już miałem wystartować pierwsze promienie słońca ''wpadły'' mi do oczy i musiałem poczekać, aż słońce przejdzie dalej. Gdy w końcu słońce przestało oświetlać mój pysk spojrzałem w stronę jelenia i stawiłem się. Gdy przyszedł odpowiedni moment wystrzeliłem na niego. Pech chciał, że w tym samym momencie, jakiś inny wilk też chciał go sobie upolować. Wyglądało to tak, że ten drugi i ja zderzyliśmy się głowami. Oboje upadliśmy na ziemię. Przez to całe zamieszanie jeleń uciekł i znikł mi z horyzontu.
- No pięknie - mruknąłem wstając
- Nie wiedziałam, że też na niego polujesz... Myślałam, że tak wcześnie, nikt nie będzie chciał polować... - z jej pyska wylewał się potok słów
- Dobra... Spokojnie, znajdę sobie innego - powiedziałem
- Ok... Tak w ogóle jestem Talia i jestem alfą watahy samotnego wilka -
- Zack... Należę do tej watahy -
- Fajnie... -
I nastała niezręczna cisza, którą postanowiłem przerwać.
- To ja może pójdę poszukać sobie inne śniadanie - powiedziałem i odwróciłem się

Talia?

Od Zacka do Lucy

Wędrowałem leśną ścieżką. Tak... Śpiew ptaków i delikatny szum strumienia, to zawsze mnie uspokaja... Jeszcze jeden podmuch wiatru i znowu odzyskuję chęć do życia. Idę dalej rozkoszując się urokiem lasu. Wyczułem zapach wody. Szedłem w jej kierunku. Gdy dotarłem nad strumień zauważyłem siedzącą niedaleko waderę. Tak normalnie to rozmowy bym nie zaczął, ale jak na złość zaczął padać deszcz więc podszedłem do niej.
- Hej - powiedziałem słabo
- Cześć? Chcesz coś? -
- Zaczął padać deszcz, a ja mam nie daleko jaskinię, więc pomyślałem, że może chciałabyś się schronić... aaaa...znaczy.... no... wiesz o co mi chodzi -
- Tak, wiem o co mi chodzi. I chętnie pójdę się schronić. Na moje oko to za chwilkę będzie tu straszna ulewa -
Po chwili doszliśmy do mojej jaskini. Wszedłem pierwszy. Przed nami rozciągnął się długi korytarz. Skręcaliśmy co jakiś czas, w prawo, lub lewo, a czasami szliśmy prosto. W końcu doszliśmy do mojej groty. Zapaliłem pochodnie.
- No to jesteśmy u mnie - powiedziałem siadając
- Mrocznie tu... -
- Wiem... Jak chcesz przejdziemy do jaśniejszej groty -
- Chętnie - na jej pysku pojawił się uśmiech
Przeszliśmy krótki odcinek i doszliśmy do groty z dużymi otworami, przez które wpadały resztki słońca, które zostały po burzy.
- Zapomniałem się przedstawić. Jestem Zack - powiedziałem siadając przy jednym z ''okien''.
 
Lucy? 

Nowy członek watahy!!!!!


Imię----Metthinaniis
Pseudonim----Met
Wiek----10lat
Płeć----Basior

Nowy członek watahy!!!!!


Imię----Zack (czyt. Zak)
Pseudonim----Karo
Wiek----4 lata
Płeć----Basior

poniedziałek, 18 lipca 2016

Zaginiony wilk!



Kate, Postać, Z, Bajki, Zakochany, Wilczek
Imię----Kate
Pseudonim----Lajla
Wiek----5lat
Płeć----Wadera

niedziela, 17 lipca 2016

Od Jacoba

Byłem bardzo zdenerwowany tym co mnie czekało. Bardzo żałowałem tego jak traktowałem Lucy i watahę. Postanowiłem to odmienić. Nie tylko to, ale i swoje życie. Być kimś takim jak Nala, dobrym i uprzejmym, ale nie za bardzo mi to wychodziło... Pierwsze co chciałem zrobić po powrocie do watahy to przeprosić Lucy. Ona nic nie zrobiła złego. Zdenerwowany wpadłem na nią i zacząłem ją przepraszać z całych sił. Ona dopiero co wstawała z ziemi, gdy ja już dawno byłem na nogach...
- Przepraszam cię nie tylko za to, że na ciebie wpadłem, ale za to że byłem dla ciebie i watahy podły...


Lucy?

Od Nali

Nala i Jacob

Po długiej wędrówce, mojej i Jacoba wreszcie wróciliśmy do watahy. Jednak było tam inaczej. Wataha była odmieniona, były konkursy, a wilki ze sobą rozmawiały. Był porządek i harmonia, nikt się nie kłócił, bardzo nam się to podobało.
Patrzyliśmy na to z niedowierzeniem.
- TU JEST CUDOWNIE! - wykrzyknęłam. Jacobowi też się to podobało.
Czuliśmy się tu wolno, tak bezproblemowo, jednak po takiej wędrówce byliśmy mega głodni, więc poszliśmy coś zjeść. Polowaliśmy dzisiaj na karibu. Po udanym polowaniu odwiedziliśmy alfę. Jacob chciał aby oprowadziła go po niej i grzecznie ją przeprosił...

wtorek, 12 lipca 2016

Od Talli

Zanim zacznę chciała bym przeprosić was/ciebie to opowiadanie powinno już dawno tu się znajdować ale nie miałam pomysłu jak to napisać. Jednak już wiem i wam przedstawię.
(Jakby ktoś nie wiedział o co chodzi To proszę link Opowiadanie od Tali 1)
Zaczynajmy....


Podążając powoli leśną ścieżką czułam jak zapada noc. Nagle ptaki poderwały się i zaczęły lecieć w stronę końca lasu. Na jednym z drzew siedziała biała sowa.
-Uciekaj z tond, puki możesz...-Powiedziała, a następnie zerwała się by podążyć za resztą. Nie posłuchałam jej, wolałam iść powoli. CZY JA NAPRAWDĘ NIE MOGĘ NIGDY SŁUCHAĆ! Nagle ścieżka zaczęła się wydłużać, a las przyćmił mrok.
-Zaczynam się bać...-Powiedziałam cicho do siebie, a wokół mnie nie było żywego ducha- Nigdy nie widziałam aż tak mrocznego miejsca- Żałuję że nie posłuchałam tamtej sowy.
Biegnąc nie szybciej niż wolny trucht, zdałam sobie sprawę iż nie mogę przyspieszyć. Albo tylko mnie się to zdaję albo ten las jest jakiś dziwny. Nagle za mną usłyszałam kroki, odwróciłam się by zobaczyć kto za mną idzie lecz nikogo tam nie było. Wyjęłam małą latarkę znalezioną już dawno prze ze mnie. Trzymając ją w pysku znów tam spojrzałam lecz dalej nie widziałam nic oprócz drzew. Ruszyłam dalej, jednak znów usłyszałam kroki. Próbowałam powiedzieć ,,Kto tam jest?'' ale nie było proste mówić z latarką w pysku. Nastała grobowa cisza. Patrzyłam się za siebie i nic. Gwałtownie odwróciłam głowę, a przede mną stało dziwne czarne monstrum! Krzyknęłam i odsunęłam się do tyłu lecz zderzyłam się z drugim monstrum! Byłam otoczona! Latarka wypadła mi z pyska i uderzająco ziemie! Zgasła! Nic nie widziałam! Nagle poczułam silne drapnięcie w pysk! Już wiedziałam, że nie mają dobrych zamiarów. Nagle drapnięć było więcej. Ugięłam się pod falą bólu. Próbowałam się bronić ale oni byli jak duchy, moja łapa przechodziła przez nich jak przez parę. Czułam jak krew cieknie z mych ran. Zemdlałam już nie wiem, czy z braku dużej ilości krwi, czy może z ich nacisku. Dalej już nic nie pamiętam...
Ciąg dalszy nastąpi...

poniedziałek, 11 lipca 2016

Odejście...

Szept i Entei odchodzą z tej watahy. Miło nam było ich poznać. Przeżyliśmy razem tyle wspaniałych chwil i oby droga im sprzyjała!!!

środa, 6 lipca 2016

Odejście...

Frost Hunter i Excalibur odchodzą z tej watahy. Miło nam było ich poznać. Przeżyliśmy razem tyle wspaniałych chwil i oby droga im sprzyjała!!!

wtorek, 5 lipca 2016

Od Septa do Alqalb


 Pewnego burzliwego dnia postanowiłem iść na polowanie. Nie byłem głodny, po prostu chciałem coś zabić, szukałem rozrywki. Poszedłem więc w stronę wodopoju. Wyczułem coś, moje tętno przyśpieszyło a instynkt zabójcy się obudził. Tak to był młody niedźwiedź. Zaczęły się łowy.
Zbliżyłem się po cichu tak blisko jak tylko się da. Nie mogłem się już doczekać kiedy poczuje smak jego krwi. Wiedziałem, że nie jest to dobry pomysł bo mogę zginąć, ale chęć zemsty była zbyt silna, musiałem pomścić ojca. Rzuciłem się na szyje bezbronnego małego niedźwiedzia, jednym szybkim ruchem pozbawiłem go wielu litrów krwi, ale dla mnie to było za mało. Złapałem szczęką zwłoki niedźwiadka i zacząłem szarpać, po chwili jego zwłoki były rozrzucone na prawo i lewo, ale mi wciąż było mało. Chciałem dorwać jego matkę. Chciałem żeby jego rodzicielka jak najszybciej przyszła zobaczyła syna i cierpiała, a następnie chciałem zabić ją. Schowałem się więc w najgęstszych krzakach jakie były i czekałem.
Po kilku chwilach nadszedł dorosły niedźwiedź, miał w pysku kilka ryb.
-pewnie chciał nakarmić swoje martwe dziecko hahaha.- pomyślałem z radością na twarzy.
Kiedy samica się zbliżyła była przerażona, rozglądała się w poszukiwaniu reszty swojego kochanego synka. Usiadła i zaczęła płakać, miałem niewyobrażalną satysfakcję. Niedźwiedzica usiadła a ja przygotowywałem się do kolejnego morderstwa z uśmiechem na pysku. Znów się skradałem, starałem się zajść od pleców, wiedziałem że jeden zły ruch i po mnie, ale nie mogłem zrezygnować, nie teraz, musiałem to zrobić dla mojego ojca.
Byłem już blisko, już czułem smak zwycięstwa, rzuciłem się na matkę i jej też przegryzłem tętnice, jednak to nie był koniec, zdołała jeszcze raz zawyć a w lesie było już widać sylwetkę potężnego niedźwiedzia, tak, to był morderca mojego ojca, Jego też chciałem zabić, ale wiedziałem, że mi się nie uda. Postanowiłem uciekać, biegłem przed siebie najszybciej jak umiałem. Po krótkim czasie dobiegłem do krawędzi urwiska, samiec był tuż za mną, nie mogłem skoczyć to by było samobójstwo.
-No nic muszę z nim walczyć.- Pomyślałem i ruszyłem do ataku. Moje wysiłki zdały się na nic, niedźwiedź nawet nie drgnął. Ponownie ruszyłem do akcji lecz tym razem ucierpiałem ja, zostałem uderzony i spadłem z urwiska, na moje szczęście spadłem na skalną półkę, niedźwiedź na mnie spojrzał i poszedł, nie miałem jak się wydostać. Byłem w pułapce i dalej chciałem zabić misia.
Postanowiłem głośno zawyć, liczyłem na to, że przybędzie ktoś mi z pomocą. Nie myliłem się. Po kilku chwilach zjawiła się Alqalb.
-Co się stało?- zapytała.
-Miałem walkę z niedźwiedziem.- Odpowiedziałem z uśmiechem. -Szybko pomóż mi się wydostać.- Dodałem.
-Poczekaj zaraz coś wymyślę. - Powiedziałą Alqalb i odeszła.
Nie musiałem czekać długo. Zjawiła się w mgnieniu oka z kijem w pysku.
-Podam Ci go!- Krzyknęła.
Skierowała kij w moją stronę, mocno go złapałem szczęką, a ona zaczęła mnie wyciągać. Kiedy się jej już udało poszedłem w stronę lasu.
-Dokąd teraz idziesz?- zapytała.
-Mam do wyrównania rachunki z pewnym miśkiem.- odpowiedziałem i pobiegłem.
Niedźwiedź siedział przy swojej martwej rodzinie, znów byłem z siebie bardzo dumny. Miałem przystępować do kolejnego ataku kiedy dołączyła do mnie ponownie Alqalb.
-Nawet nie podziękowałeś!- Krzyknęła na mnie.
-Ciii... Bo nas usłyszy- odpowiedziałem szeptem.
-Nie zostawię Cię z tym sama.
-Dobrze, dobrze już chodźmy.

(Alqalb ? )

poniedziałek, 4 lipca 2016

Od Tikary do Excalibura


- Wybacz mi, nie zauważyłem Cię... - powiedział szeptem. To był on. Excalibur - basior z zamku.
- Nic się nie stało. O Boże! Co Ci się stało?! - Zapytałam przerażona jego wyglądem. - Chodź. Wejdź mi na plecy.
- Dojdę sam... - Powiedział ledwie słyszalnym szeptem. - Dam radę...
- Nie. Wskakuj. Nie dasz rady. Już teraz wyglądasz marnie. - Nalegałam. Nie chciałam, żeby coś mu się stało. Po chwili trzymał się już na moim czerwonym grzbiecie. - Uważaj, bo będę biec bardzo szybko. Jeśli będzie Cię coś boleć to mów, OK?
- Okey. - Mówił coraz ciszej. Zaczęłam biec. Excalibur nawet nie jęknął, chociaż wiedziałam, że bardzo go to boli. ,,Trzymaj się. Musisz wytrzymać. Zrób to dla mnie!". Gdy po chwili dobiegłam do Wielkiego Jeziora delikatnie zdjęłam go z grzbietu i położyłam na skale jak najbliżej wody. Ochlapałam trochę Excalibura, aby się ocknął. Chwilę później wstał powoli i potrząsnął łbem.
- Już lepiej? – Spytałam zmartwiona.
- Tak… Trochę lepiej, ale dalej boli mnie głowa… I szyja. – Odpowiedział.
- Pokaż szyję. – Poprosiłam go. Pokazał. Miał paskudne ślady kłów. – Co Cię ugryzło?
- Jakiś czarno – czerwony wąż.
- Czarno – czerwony? Powiedział jak ma na imię? – Zadałam mu dwa pytania na raz.
- Nie. Mówił tylko, że jest pomiotem samego Pana Podziemi.
- Wiem, który to wąż. To Raxys. Jeden z najgroźniejszych węży należących do Pana Podziemi.
- Właśnie podziemia!!! – Krzyknął przerażony.
- Co się stało? – Zapytałam równie przerażona jak on.
- Nie odwołałem duszy Xerxesa, którego wezwałem. Muszę to zrobić przed zachodem Słońca inaczej zostanie spaczony.
- Spaczony?
- Później Ci to wyjaśnię. Pomóż mi go znaleźć.
- OK. Ale najpierw wyleczę to ranę. – Powiedziałam. Przyłożyłam łapę do ugryzienia, a on syknął z bólu. Rozbłysło jasne światło i rana zniknęła. – Wskakuj na moje plecy. – Powiedziałam, gdy wyleczyłam ranę.
- Dam radę sam. – Powiedział stanowczo i zaczęliśmy biec. To co się później stało miało na zawsze zmienić nasze życie…

Excalibur?

niedziela, 3 lipca 2016

Nowy członek watahy!!!!!


Imię----Ramzes
Pseudonim----Faraon, Mgła
Wiek----17 lat
Płeć----Basior

sobota, 2 lipca 2016

Nowy członek watahy!!!!!


Imię----Aramisa
Pseudonim----Ara, Lesti
Wiek----26 lat
Płeć----Wadera

Nowy członek watahy!!!!!


Imię----Entei
Pseudonim----Enti
Wiek----16lat
Płeć----Basior

piątek, 1 lipca 2016

Od Talii do TakiraTakamoto

Pływałam sobie w jeziorze Złota, aż nagle ujrzałam że ktoś stoi na brzegu. Wynurzyłam się. To była Takira.
-Cześć-powiedziałam lekko zaskoczona
-Cześć-odpowiedziała
-Po co przyszłaś?-zapytałam
-Eee. Trochę mi się nudzi-Odpowiedziała
-A to nie gadasz z Exscaliburem?
-Nie jest zajęty czymś innym- Odpowiedziała
-Chcesz się przejść?-Zapytałam, a ona pokiwa łbem na zgodę-A co robi takiego ważnego Exscalibur, że olewa taką piękną wilczycę?
-Nie wiem-Odpowiedziałam i dodała-Szkoda że nie jesteście już razem.-Popatrzyłam na nią z zapytaniem-No Ty i Mastel.
-Aa. Nie będę mieć już takiego zaufania do chłopaków jak kiedyś ale Ja się zbytnio pospieszyłam. Z tego i tak nic nie mogło wyjść-Przyznałam-Ale dość o mnie opowiadaj jak tam u was.
I tak nam zleciała ta rozmowa że aż nie zauważyłyśmy ile przeszliśmy. Otrząsnęłyśmy się dopiero po usłyszeniu odgłosów. Dochodziłyśmy do drogi Ludzi! Słyszałam Baty. I wszystko by było dobrze jakbym nie usłyszałam wycia wilka.
-Musimy zobaczyć co się dzieje-Powiedziała Taki i pobiegła do przodu a ja za nią. Po kilku minutach ujrzałyśmy wilki przypięte do ciężkiego wagonu i go ciągnęły.
-Musimy coś zrobić-Powiedziałam-i chyba wiem co
Wróciłyśmy kilka metrów w głąb lasu i zaczęłam przekazywać mój plan działania
-Zaciągniemy się tam. Jesteśmy silniejsze wiec zawsze będziemy mogły uciec. I w dobrym momencie uwolnimy wilki.-Powiedziałam -Zgadzasz się?
-Może zawołamy kogoś innego?-Powiedziała
-Nie mamy czasu Tak czy nie?

                                                          Takira Takamoto?

Od Szeptu do Frosty Hunter

  Pewnego słonecznego dnia, spacerowałem sobie po lesie w poszukiwaniu kolejnego strasznego miejsca by się zatrzymać, odpocząć, napić i coś upolować. Ten dzień był dla mnie na prawdę ciężki. Długi czas musiałem uciekać od kłusowników którzy chcieli mnie zabić dla futra.
  Po długim czasie poszukiwań doszedłem do przerażającego kurhanu w lesie, był po prostu przepiękny, taki jaki lubię. Kurhan wznosił się ok 1m nad ziemię, jego ściany były pokryte mchem a ze środka dochodziły przerażające dźwięki. Zaraz obok była bardzo szeroka rzeka. Podszedłem do niej by się napoić. Z drugiej strony brzegu dostrzegłem wielkiego jelenia, mój instynkt wziął górę. Rozejrzałem się dookoła, dostrzegłem przewrócone drzewo. Użyłem mojej mocy "Ciche łowy" i zacząłem się skradać, kiedy byłem na prawdę blisko skoczyłem i zwinnym chwytem złapałem za jego zad. Zdobycz się przewróciła, bez zastanowienia przegryzłem tętnice, krew zaczęła lecieć na prawo i lewo a moja kolacja powoli konała a ja podniosłem łeb by się rozejrzeć czy nikt czasem nie zechce mi jej ukraść. Dokoła była głucha cisza.
  Dumny postanowiłem przenieść moje jedzenie do tymczasowego schronienia. Kiedy już się udało położyłem się i wziąłem się za jedzenie. Po obwitym posiłku poszedłem spać.
  Tej nocy jak każdej dokuczały mi koszmary... Po raz kolejny śniła mi się matka, mówiąca, że jest ze mnie dumna, zaraz potem znikała i pojawiał się obraz mojego martwego ojca. 
  Wstałem o świcie, zjadłem resztę jelenia i wędrowałem dalej. Im głębiej lasu byłem tym bardziej się bałem, ten las był inny niż te które znam. Było tu czuć woń śmierci. Ale starałem się nie zatrzymywać, ale doszedłem do bardzo ciekawego miejsca. Było to puste koryto rzeki a w nim był uwięziony w sidłach Frosty Hunter. Bez chwili namysłu wskoczyłem do niego.
-Co się stało?- zapytałem.
Wtedy opowiedział jak tu się znalazła.
                     Frosty Hunter?

Nowy członek watahy!!!!!


Imię----Szept
Pseudonim----Cisza
Wiek----18lat
Płeć----Basior

Od Excalibura

Ukryłem się w krzakach i cierpliwie czekałem aż od stata odłączy się młody jeleń, połowe dnia poświęciłem na tropienie tej zwierzyny i nie zamierzam teraz odpuścić. Ale jak na moje nieszczęście samiec dołączył do pasących się łań, mògłbym go zaatakować ale obiawiałem się że wystraszone samice mogą zostawić lub zgubić swoje maleństwa. Owszem jestem drapieżnikiem i żywię się mięsem, ale mam też swoje zasady nidy nie poluję na zwierzęta ciężarne lub z młodymi. Jeleń odwròcił się zadkiem do stada i ruszył w moim kierunku, nadstawiłem uszy i napiąłem mięśnie, nie mogę zmarnować takiej okazji. W jednej chwili zwierz zatrzymał się, obwąchał teren, obròcił się i popędził w drugą stronę.
- Na światłość! Czyżby mnie skubany wyczuł? - Warknąłem do siebie i pobiegłem za jeleniem. Nie wiem jak on to zrobił, ale się doigra zwierz, zapowiada się ciekawe polowanie. Biegłem ile sił w łapach, ale dzielący nas dystans wcale się nie zmniejszał wręcz przeciwnie, zwiększał się.
~ No dalej, czyżby tylko na tyle mnie stać? - Ponagliłem się w myślach i zmusiłem się do jeszcze szybszego biegu, hah... Nigdy nie byłem szybki, chociaż bardzo się starałem, jestem niesamowicie silny ale moje mięśnie nie nadają się do takich szybkości. Czasem chciałbym się pozbyć swojego umięśnienia i być smukły i szybki... Dość tych bzdur! Jestem rycerzem a nie zwiadowcą! Mam być silny i wytrwały a nie szybki i kruchy!
- Haha, jam jest cny Excalibur i nie pozwolę by jakiś jelonek mi uciekł. - Warknąłem a na moim pysku pojawił się uśmiech pełny determinacji. Zamknąłem oczy ( tak wiem bieganie z zamkniętymi oczami to zły pomysł, ale musiałem to zrobić ) i skupiłem się na poszukiwaniu duszy zmarłego wilka. Po chwili znalazłem jedną idealną, należała do łowcy zwanego Xerxes, przywołałem go. Otworzylem oczy a  obok mnie zmaterializował się jasno błękitny duch.
- Witaj zmarły wojowniku... - Urwałem bo uderzyłem głową w drzewo. Impent z jakim wpadłem na biedną roślinę spowodowal że pękła niczym sucha gałązka.
- Nooo... To żeś się popisał chłopie. Haha.. - Zaśmiał się Xerxes. Powoli wstałem a w głowie kręciło mi się tak że ledwo stałem na łapach.
- Zawrzyj gębe... - Sapnąłem i potrząsnąłem łbem. - Wezwałem cię byś mnie słuchał... A teraz Łowco Xerxes'ie udowodnij mi żeś godzien jesteś swego miana i dorwij tamtego jelenia.
Błękitny duch dumnie się wyprostował, pokiwał głową i pomknął w głąb puszczy.
- Niech to otchłań... Gdzie ja jestem? - Mruknąłem i obejrzałem się dookoła, wszystko spowijała gęsta mleczna młga zaś drzewa, ktòre mogłem ujrzeć były hebanowe*(czarne), do moich uszu dochodził też delikatny szum wody. Obròciłem łeb w lewo i zderzyłem się nosem z wielkim czarnym pytonem, ktòry zwiasał z gałęzi. Natychmiastowo po moim ciele rozlała się fala bòlu tak mocnego że nie mogłem ustać na łapach i runąłem na ziemie.
- No, no a ktòż to odwiedził nasssssssssz lasssss.... - Zasyczał wąż i spełzł z drzewa. - Ssssskoro już sssssię sssspotkaliśmy to pozwolę ci ssssię przedssssstawić.
Po tych słowach bòl ustąpił, a ja zerwałem się na nogi ja oparzony, nastroszyłem sierść i obrażyłem kły. Czułem od tego paskudztwa niewyobrażalną siłe, musiałem być gotowy do ucieczki w każdej chwili. Walka z moimi mocami nie wchodziła w grę w takim miejscu, dusze żyjące tutaj są spaczone i pozbawione jakiej kolwiek nadzieji przyzwanie jednej a co gorsze zaczerpnięcie marzeń pewnie by mnie zabiło.
- Zwę się Excalibur, a ty pomocie czym jesteście odpowiadajcie w tej chwili!
- Ooo... Trafił nam ssssię rycerzyk! Haha! Jak wsssspaniale!
- Imię pomiocie! - Warknąłem i skuliłem uszy.
- Nie mam imienia, mòj ty rycerzyku. Dobrze mòwisssssz jesssstem pomiotem sssssamego pana podziemi.
Prychnąłem i powoli zacząłem się wycofywać.
- A dokąd to mòj rycerzu na białym rumaku?! - Zaśmiał się ogromny pyton i końcem ogona złapał mnie za przednią łape. - Ooo... massssz ssssilne kośśśści to wsssspaniale! Pozwolissssz że ssssspełnie twoje marzenie.
- Nie chcę nic od ciebie ty czarci synu. - Rzuciłem i splunąłem na węża.
- Ty niewdzięczniku, to nie było pytanie! - Wrzasnął pomiot i mocniej ścisnął moją łape. - Przyjmij mòj podarunek, jesssscze do nassss wròcissssz.
Po tych słowach pyton przyciągnął mnie do siebie i zatopił swoje kły w mojej szyi, zaskomlałem z bòlu i powoli osunąłem się na ziemie.
- Panie Excaliburze! - Ryknął Xerxes, ktòry wyłonił się zza drzew. Moje powieki stawały się coraz cięższe, ledwo widziałem błękitną poswiatę bijącą od niego.
- Xerxes... - Szepnąłem i powoli zamknąłem oczy, ostatnim co widziałem był duch łowcy skaczącego na bestie. Potem zamknąłem oczg i nie wiem co się działo oraz ile spałem, ocknąłem się po kilku godzinach tak sądze... Leżałem na polanie, na ktòrej pasły się łanie. Potrząsnąłem łbem i powoli wstałem, poczułem lekkie szczypanie po prawej stronie szyji, chwilę do mnie dochodziło to co się stało. Polowanie, przywołanie łowcy, zderzenie z drzewem, rozmowa z wężem, jego atak i skok Xerxesa... Właśnie Xerxes! Czysta dusza wojownika! Nie odwołałem jej! Jeśli tego nie zrobie stanie się spaczyony jak tamte dusze, powoli ruszyłem przed siebie, chciałem biec ale nie miałem na to sił. Szedłem zamyślony z łbem przy ziemi, nagle wpadłem na coś miękkiego. Podniosłem głowe i ujrzałem czarno-czerwoną wadere, te kolory.... Były takie same jak u tamtego węża. Skuliłem uszy i cofnąłem się kilka krokòw.
- Wybacz mi, nie zauważyłem cię.... - Szepnąłem.



Takira?

Od Lucy do Excalibura

Dzisiaj było gorąco, a ja akurat przechodziłam niedaleko Wielkiego jeziora. Postanowiłam, że skoro już tutaj jestem to pójdę tam i napiję się wody.
A więc skierowałam się w kierunku jeziora. Nie minęło pięć minut, jak już byłam na miejscu. Powoli podeszłam do brzegu, a wtedy pod taflą wody zobaczyłam basiora. To mnie trochę rozśmieszyło. Po chwili wypłynął na powierzchnie i nie co zdziwił się na mój widok.
Miał dosyć grube futro w odcieniach brązu i bieli.
- Cześć. - powiedziałam do niego, ale po chwili nie otrzymałam żadnej odpowiedzi. - Czy to ty jesteś tym nowym wilkiem, który ostatnio doszedł do watahy?
- Tak, a co? - odpowiedział nie pewnie.
- Nie, nic. Jestem Lucy. A ty?
- Excalibur. - powiedział wychodząc na brzeg i energicznie otrzepując się z wody.


Excalibur?

Od Mastela do Lucy

- Mastel? - spytała przymrużając oczy.
- Tak? - zapytałem. - Czy coś się stało?
- Słabo mi się ro... - powiedziała mdlejąc.
- Jezu, Talia, nie mdlej, proszę. - modliłem się
Strasznie się o nią bałem. Stałem przed wejściem do jej jaskini. Cora nie poznawała mnie i chciała mnie zaatakować. Przedarłem się lecz przez nią i zaniosłem Talię do jej jaskini. Ułożyłem ją koło największego wodospadu, gdzie miała wyrobione legowisko. Poszłem po wodę do pustej butelki, która leżała obok legowiska. Nalałem wody do butelki. Przemyłem jej ranę oraz ochlapałem pysk. Otworzyła powoli oczy.
- Mastel... Ty masz... Ranę na... Czole... - wypowiedziała te słowa z trudem.
- To nic. - odrzekłem
Myślałem, że to nic niewielkiego. Podeszłem pod kałuże, spojrzałem i... zemdlałem. Cora roźcięła mi połowę czoła. Obudziłem się, nademną stała Bella, opatrując moją ranę.
- Co z Talią?! - spytałem zaniepokojony. - Muszę do niej iść!
- Spokojnie, Talia już się obudziła i z nią lepiej.

Lucy?

Nowy członek Watahy!!!!!


Imię----Moon
Pseudonim----Moonie
Wiek----3 lata
Płeć----Wadera