Po długim czasie poszukiwań doszedłem do przerażającego kurhanu w lesie, był po prostu przepiękny, taki jaki lubię. Kurhan wznosił się ok 1m nad ziemię, jego ściany były pokryte mchem a ze środka dochodziły przerażające dźwięki. Zaraz obok była bardzo szeroka rzeka. Podszedłem do niej by się napoić. Z drugiej strony brzegu dostrzegłem wielkiego jelenia, mój instynkt wziął górę. Rozejrzałem się dookoła, dostrzegłem przewrócone drzewo. Użyłem mojej mocy "Ciche łowy" i zacząłem się skradać, kiedy byłem na prawdę blisko skoczyłem i zwinnym chwytem złapałem za jego zad. Zdobycz się przewróciła, bez zastanowienia przegryzłem tętnice, krew zaczęła lecieć na prawo i lewo a moja kolacja powoli konała a ja podniosłem łeb by się rozejrzeć czy nikt czasem nie zechce mi jej ukraść. Dokoła była głucha cisza.
Dumny postanowiłem przenieść moje jedzenie do tymczasowego schronienia. Kiedy już się udało położyłem się i wziąłem się za jedzenie. Po obwitym posiłku poszedłem spać.
Tej nocy jak każdej dokuczały mi koszmary... Po raz kolejny śniła mi się matka, mówiąca, że jest ze mnie dumna, zaraz potem znikała i pojawiał się obraz mojego martwego ojca.
Wstałem o świcie, zjadłem resztę jelenia i wędrowałem dalej. Im głębiej lasu byłem tym bardziej się bałem, ten las był inny niż te które znam. Było tu czuć woń śmierci. Ale starałem się nie zatrzymywać, ale doszedłem do bardzo ciekawego miejsca. Było to puste koryto rzeki a w nim był uwięziony w sidłach Frosty Hunter. Bez chwili namysłu wskoczyłem do niego.
-Co się stało?- zapytałem.
Wtedy opowiedział jak tu się znalazła.
Frosty Hunter?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz