Wstałem jeszcze przed wschodem słońca. Wsiadłem na Blue i polecieliśmy w odosobnione miejsce. Znaleźliśmy je kiedy szukaliśmy polany. Usiedliśmy na dużym kamieniu i podziwialiśmy wchód słońca. Było pięknie. Kiedy słońce wzeszło Blue poleciał do jaskini, a ja wszedłem w las. Nad strumykiem znalazłem dorodnego jelenia. Szybko go upolowałem i zjadłem. Kości pozostawiłem padlinożercom. Gdy przechodziłem obok jednego z większych drzew spotkałem lamparta. Zatrzymałem się i przyjrzałem mu się. Gdy się napatrzyłem poszedłem dalej.
***
W końcu doszedłem na polanę. Dziś nie działo się nic ciekawego, więc postanowiłem pójść do siebie. Wszedłem do jaskini i poszedłem do najbardziej oświetlonej groty. Patrzyłem na świat. Światło powoli zaczęło mi przeszkadzać, więc przeszedłem się do najciemniejszej groty. Usłyszałem miałknięcie. Poszedłem w stronę odgłosu. Po chwili zauważyłem gromadkę małych rysi białych. Po chwili przyszła ich matka. Nie wierzę, w mojej jaskini są właśnie najbardziej płochliwe zwierzęta. Z resztą, nie dziwię im się. To jest chyba najciemniejsze i najchłodniejsze miejsce w lesie. Tym bardziej, że ich matka zrobiła im miejsce gdzie jest tylko śnieg. Zostawiłem ich samych i wyszedłem z jaskini. Nie będę nikomu o tym mówić. Po co ma się robić zamieszanie. Mnie one nie przeszkadzają. Może będę pierwszym wilkiem, który ujarzmi rysia? Ale jedno jest pewne i tego nigdy nie zmienię: NIKOMU O NICH NIE POWIEM, NAWET TALI.
Talia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz