Tablica Ogłoszeń
* WITAJ W WATASZY SAMOTNEGO WILKA!!!
**Nasze wilki:
*Wadery -- 12
*Basiory -- 9
*Razem Mamy 21 Członków Watahy
**Nowe informacje :
* Nowość i zmiana w regulaminie (proszę sprawdzić)
*Aktualizacja bloga
*Mikołaj za niedługo :)
*Zakładamy anonimowego facebok'a
*Zapraszam do gry z nami
** Kontakt z nami:
wataha.samotnego.wilka@wp.pl
gibikot9@gmail.com
**Nasze wilki:
*Wadery -- 12
*Basiory -- 9
*Razem Mamy 21 Członków Watahy
**Nowe informacje :
* Nowość i zmiana w regulaminie (proszę sprawdzić)
*Aktualizacja bloga
*Mikołaj za niedługo :)
*Zakładamy anonimowego facebok'a
*Zapraszam do gry z nami
** Kontakt z nami:
wataha.samotnego.wilka@wp.pl
gibikot9@gmail.com
poniedziałek, 4 lipca 2016
Od Tikary do Excalibura
- Wybacz mi, nie zauważyłem Cię... - powiedział szeptem. To był on. Excalibur - basior z zamku.
- Nic się nie stało. O Boże! Co Ci się stało?! - Zapytałam przerażona jego wyglądem. - Chodź. Wejdź mi na plecy.
- Dojdę sam... - Powiedział ledwie słyszalnym szeptem. - Dam radę...
- Nie. Wskakuj. Nie dasz rady. Już teraz wyglądasz marnie. - Nalegałam. Nie chciałam, żeby coś mu się stało. Po chwili trzymał się już na moim czerwonym grzbiecie. - Uważaj, bo będę biec bardzo szybko. Jeśli będzie Cię coś boleć to mów, OK?
- Okey. - Mówił coraz ciszej. Zaczęłam biec. Excalibur nawet nie jęknął, chociaż wiedziałam, że bardzo go to boli. ,,Trzymaj się. Musisz wytrzymać. Zrób to dla mnie!". Gdy po chwili dobiegłam do Wielkiego Jeziora delikatnie zdjęłam go z grzbietu i położyłam na skale jak najbliżej wody. Ochlapałam trochę Excalibura, aby się ocknął. Chwilę później wstał powoli i potrząsnął łbem.
- Już lepiej? – Spytałam zmartwiona.
- Tak… Trochę lepiej, ale dalej boli mnie głowa… I szyja. – Odpowiedział.
- Pokaż szyję. – Poprosiłam go. Pokazał. Miał paskudne ślady kłów. – Co Cię ugryzło?
- Jakiś czarno – czerwony wąż.
- Czarno – czerwony? Powiedział jak ma na imię? – Zadałam mu dwa pytania na raz.
- Nie. Mówił tylko, że jest pomiotem samego Pana Podziemi.
- Wiem, który to wąż. To Raxys. Jeden z najgroźniejszych węży należących do Pana Podziemi.
- Właśnie podziemia!!! – Krzyknął przerażony.
- Co się stało? – Zapytałam równie przerażona jak on.
- Nie odwołałem duszy Xerxesa, którego wezwałem. Muszę to zrobić przed zachodem Słońca inaczej zostanie spaczony.
- Spaczony?
- Później Ci to wyjaśnię. Pomóż mi go znaleźć.
- OK. Ale najpierw wyleczę to ranę. – Powiedziałam. Przyłożyłam łapę do ugryzienia, a on syknął z bólu. Rozbłysło jasne światło i rana zniknęła. – Wskakuj na moje plecy. – Powiedziałam, gdy wyleczyłam ranę.
- Dam radę sam. – Powiedział stanowczo i zaczęliśmy biec. To co się później stało miało na zawsze zmienić nasze życie…
Excalibur?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz